Jak zostanie zapamiętany 11 listopada Anno Domino 2021 w Bydgoszczy? Fakty są takie, że nie udało się zorganizować wspólnego świętowania rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, zamiast tego odbyło się kilka mniejszych inicjatyw, dzięki czemu każdy mógł świętować w swoim gronie. Inna sprawa co to świadczy o naszej klasie politycznej, ale to już temat na solidne socjologiczne rozważania.
Jednym z powodów tego, że nie udało się wspólnie zorganizować obchodów był chaos informacyjny – jeszcze 10 listopada pytali mnie różni politycy, czy planowane jest składanie kwiatów, bowiem w zaproszeniu na uroczystość państwową nic o tym nie była. Taki komunikat wypłynął dopiero po godzinie 12, czyli na niecałą dobę przed składaniem w kwiatów, w rezultacie wiele osób miało już inne plany na uczczenie 11 listopada. Mógłbym teraz dociekać kto zawinił, ale z drugiej strony czy jest tego sens, skoro jak tak się przyjrzeć, to brak wspólnego świętowania chyba się bydgoskiej klasie politycznej spodobał.
Uroczystości państwowe zorganizował wojewoda, zresztą zgodnie z tradycją i niepisaną umową organizacja 11 listopada leży w gestii wojewody. Punktem centralnym była Msza Święta odprawiona przez biskupa Włodarczyka. Jak jednak się przyjrzeć kto brał w nich udział, to byli głównie działacze i sympatycy PiS, do tego trochę mieszkańców, którzy przyzwyczajeni są do Mszy 11 listopada w Katedrze. Wyjątkiem była obecność wicemarszałka województwa Zbigniewa Ostrowskiego związanego z PO, ale tak poza tym było to świętowanie w gronie sympatyków obozu rządzącego.
Po uroczystościach oficjalnych swój przemarsz ze Starego Rynku na Plac Wolności (do 2019 roku przemarsz po tej trasie był elementem uroczystości państwowych) zorganizowały środowiska opozycyjne. Na marszu obok dużej biało-czerwonej flagi, pojawiły się też flagi tęczowe oraz Komitetu Obrony Demokracji. W przemarszu wzięli udział samorządowcy związani z Koalicją Obywatelską. Było to zatem też świętowanie w swoim hermetycznym ,,obozie”.
Kilku parlamentarzystów z uwagi na to, ze to tak wszystko wyglądało, postanowiło złożyć kwiaty w swoim zakresie, nie dołączając się zarówno do jednych i drugich obchodów.
Czy tak powinno wyglądać świętowanie?
To już jakaś historia, ale chyba wszyscy są zadowoleni, każdy mógł bowiem 11 listopada świętować z kim chciał, z możliwością uniknięcia ,,spotkania rodzinnego z osobami za którymi nie przepadamy”. Nie sposób jednak nie zadać w tym miejscu pytania – czy dobrze prognozuje przyszłości Niepodległej, to że jesteśmy aż tak podzieleni?
Przyczyny tego szukałbym w ogromnej polaryzacji na scenie politycznej i jeżeli nie dojdzie do deeskalacji, to na takie osobne świętowanie jesteśmy skazani w przyszłości. W szczególności, że słyszę głosy, iż w sumie tegoroczne formy świętowania tak się podobały, że za rok można by zrobić powtórkę. Unikam szukania, kto na jakim etapie zawinił, bo przy takim poziomie emocji, po prostu się nie da o tym merytorycznie dyskutować, bowiem każdy obóz za winnych wskaże swoich przeciwników politycznych, a ewentualne swoje zaniedbania będą marginalizowane, albo nawet całkowicie wypierane.
Z drugiej strony mamy wielu bydgoszczan, których specjalnie to jak politycy świętowali nie interesuje. Weźmy Bydgoski Bieg Niepodległości, który przyciągnął ponad tysiąc biegających. Większość tych ludzi polityka kompletnie nie interesowała, a liczbowo pobili oni uczestniów politycznych zgromadzeń kilkukrotnie.