W Bydgoszczy od kilku lat za przejazd autobusem lub tramwajem możemy zapłacić bezdotykowo kartą płatniczą – Bydgoszcz obok Wrocławia jest pionierem we wdrażaniu tej technologii, która jak wynika ze statystyk nad Brdą staje się coraz popularniejszą formą płacenia za przejazdy, natomiast można powiedzieć, że powoli tradycyjne bilety przechodzą do lamusa. Problem zaczyna się gdy terminal nie działa – problem tylko dla pasażera.
Podróżny staje wówczas przed dylematem wysiąść i nie zdążyć do miejsca docelowego lub ryzykować spotkanie z kontrolerem i sporą karę za brak biletu. W Łodzi regulamin jest tak skonstruowany, że w przypadku awarii terminalu pasażer nie ponosi odpowiedzialności, natomiast bydgoski ZDMiKP ma twarde stanowisko – posiadanie biletu to obowiązek pasażera.
Kierowcy mają powoli tego dość
Część pasażerów, gdy nie może kupić biletu z powodu awarii terminala zgłasza się do kierowców, niekiedy mając nawet pretensje. Ostatnio kierowcy i motorniczowie postanowili na to zareagować i jeżeli urządzenie nie działa jak należy, to zaklejają je kartką z napisem ,,Biletomat nieczynny” oraz informacją, że reklamacje można składać do ZDMiKP, podany jest też numer telefonu.
Biletomaty dostarcza prywatny podmiot Mennica Polska, który zawarł na to umowę z ZDMiKP – dokładniej do rzecznika prasowego.
Pasażerowi nie specjalnie to pomaga
Sprawdziliśmy do jakiej dokładnie komórki ZDMiKP jest przypisany to numer telefonu i okazuje się, że jest to numer rzecznika prasowego. Pod tym numerem co prawda można próbować wyrażać swoje niezadowolenie, ale zalegalizować przejazd może być bardzo ciężko, a wydaje się, że z punktu widzenia pasażera takiej pomocy w tym momencie potrzebuje.
Na terminalu, gdy jest włączony, a nie koniecznie działają jego wszystkie funkcję widoczny jest numer serwisowy do Mennicy Polskiej (być może warto go przede wszystkim ekspononować), tam pasażer może zgłosić faktycznie nie działający terminal, wówczas informację o tym przekazuje się do działu technicznego w celu próby jego zdalnej naprawy. Jest to jednak ogólnopolska infolinia, zatem dodzwonienie zajmuje kilkanaście, albo i nawet więcej minut.
Mamy zatem przerzucanie się, które problemu dla pasażerów nie rozwiązuje. Można odnieść wrażenie, że zarówno ZDMiKP oraz bydgoscy samorządowcy tego problemu nie są świadomi. Dopóki nie nabędą świadomości podróż bydgoską komunikacją publiczną zawsze będzie miała elementy hazardu.