Bydgoszcz dzięki rządowi może zapłacić mniej za prąd niż chciały koncerny, ale jest jeden warunek

Rada Ministrów przyjęła we wtorek, iż ceny maksymalne dla samorządów za prąd w 2023 roku wyniosą 785 zł netto za MWh, to kilkadziesiąt procent więcej niż Bydgoszcz płaci w tym roku, ale też kilka razy mniej niż w przetargu oferowała Enea. Zastępca prezydenta Michał Sztybel wskazuje, że jest w tym jednak jeden warunek, który może przynieść skutki niepopularne społecznie.

– Warunek – oszczędność 20% energii – wskazał na dzisiejszej konferencji prasowej zastępca prezydenta Michał Sztybel, który we wtorek brał udział w spotkaniu z premierem Mateuszem Morawieckim jako przedstawiciel strony samorządowej – Jeżeli dany samorząd przekroczy zużycie 80% energii z roku poprzedniego to wchodzi w ceny wysokie wynikające z przetargów i już nie obejmuje go to zamrożenie cen. To jest bardzo ważna uwaga, jaką składały jeszcze dzisiaj samorządy, aby to złagodzono. Nie chcę straszyć, ale aby to osiągnąć, to najłatwiej na komunikacji tramwajowej, bo zamykać szkoły trudno sobie wyobrazić.

Sztybel wskazał, że nawet gdyby udało się przekonać rząd, aby nie limitował prądu, to przy stawce 785 zł za MWh Bydgoszcz musiałaby w 2023 roku za to samo zużycie prądu co w roku bieżącym, zapłacić 35 mln zł więcej.

– Biorąc uwagę, że w ogóle ustalono ceny maksymalne, to można powiedzieć, że presja ma sens – komentuje Sztybel. Stawki jakie zaproponowała Enea Bydgoskiej Grupie Zakupowej wyszły w przedziale od 2,8 do 3,4 tys. za MWh.

Sztybel wskazuje, że cena maksymalna nie obejmuje w obecnym projekcie basenów i obiektów sportowych należących do samorządów – To też jest duży problem. Od razu zaznaczę, że pan premier zadeklarował, że te sprawy na komisji wspólnej rządu i samorządu będą analizowane.

Sejm projektem ustawy o cenach maksymalnych prądu ma się zająć w przyszłym tygodniu.