Korzystanie z prysznica zamiast kąpieli w wannie, wlewanie zimnej wody w kubek, gdy czekamy na jej ogrzanie w kranie, pranie w pralce w programie eko, czy spłukiwanie ze spłuczki dopiero po drugim razie – to zalecenia Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w kwestii oszczędności wody. Meteorolodzy zachęcają także do gromadzenia wody opadowej i tworzenia indywidualnej retencji. Wciąż w Polsce daleko do zakazów jakie wprowadzono już w Hiszpanii i południowej Francji, ale kto wie czy wkrótce zmiany klimatyczne nie wymuszą tego w naszym kraju.
W ostatnim czasie sytuacja może budzić niepokój bowiem maj charakteryzuje się deficytem opadów, nie prognozuje się też na najbliższe dni, aby ta sytuacja się zmieniła.
O ile dane z kwietnia nie koniecznie kazały bić na alarm, bo średnia temperatura była niższa od średniej wieloletniej, natomiast opady większe. IMGW nie podsumował jeszcze temperatur i opadów z maja, ale wskazał na problem spadającego poziomu rzek – Bardzo niskie przepływy, poniżej wartości progowej średniego niskiego przepływu z wielolecia (SNQ) – które świadczą o bezpośrednim zagrożeniu suszą hydrologiczną – rejestrujemy już na 30 stacjach. Aktualnie, najtrudniejsza sytuacja jest na zachodzie kraju, w dorzeczu środkowej Odry. Ostrzeżenia hydrologiczne IMGW-PIB obowiązują dla zlewni w woj. zachodniopomorskim, wielkopolskim, lubuskim i dolnośląskim. Przypominamy, że ostrzeżenia przed suszą hydrologiczną są wydawane bezstopniowo i bezterminowo w przypadku utrzymującego się niskiego przepływu wody w danej zlewni – informuje IMGW.
Kujawsko-pomorskie nie jest wymienione jako region, gdzie problemy są największe, ale również na Wiśle możemy dostrzec coraz niższy poziom. W środę poziom Wisły mierzony w Fordonie spadł do około 185 centymetrów, gdy zagrożenie powodziowe na tej rzece zaczyna się od 650 centymetrów, okolice 200 centymetrów to zatem nie jest stan typowo normalny dla tej rzeki. Brda w Smukale oscyluje w granicach 1,5-1,6 metra.