Dzisiaj przypada 357 rocznica bitwy pod Mątwami – nie ma specjalnie się czym szczycić bowiem Polak stanął na polu bitwy przeciwko Polakowi, w wyniku tej bratobójczej bitwy zginęło wielu weteranów wojny z Moskalami. Trzeba o niej jednak przypominać, bowiem uczy ta historia jak bratobójcza wojna może doprowadzić do upadku państwa. Poniżej dzisiejsza publikacja opublikowana przez Muzuem im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu.
Dzisiaj mija 357 rocznica bitwy u wrót Inowrocławia, bitwy pod Mątwami. Była to najkrwawsza bratobójcza bitwa w dziejach Polaków. W bitwie, a właściwie potyczce starły się zbuntowane wojska rokoszan Jerzego Sebastiana Lubomirskiego z armią króla Jana Kazimierza.
Co takiego wydarzyło się po tragicznym „potopie szwedzkim”, że bohater tamtej wojny hetman Lubomirski stanął przeciw swemu władcy. Jan Kazimierz próbował zreformować zniszczone królestwo. Jednym z najważniejszych elementów zmian miała być nowa forma obioru króla. Elekcja kolejnego władcy miała następować jeszcze za życia monarchy – tzw. elekcja vivente rege.
Brać szlachecka nie chciała się na to zgodzić obawiając się wpływu władcy na obiór następcy, a w przyszłości powrotu dynastii.
Jedno z najświętszych praw szlacheckiego ustroju Rzeczypospolitej – prawo do wyboru króla – zdaniem większości zostało zagrożone. Wybuchł bunt – rokosz.
Siły królewskie liczące od 17 do 21 tysięcy żołnierzy, dowodzonych hetmanów Stanisława Rewery Potockiego, Jana Sobieskiego oraz Michała Kazimierza Paca, dogoniły pod Inowrocławiem wymykającą się armię buntowników, liczącą około
15 do 16 tysięcy wojska.
Krwawe starcie rozegrało się na przeprawie przez Noteć w Mątwach. Mglistym rankiem w dniu św. Małgorzaty pierwsze chorągwie wojsk królewskich rozpoczęły przeprawę przez rzeką. Na drugim brzegu starły się z nadjeżdżającymi od strony Kościelca harcownikami rokoszan. Zapanowała chaos, podsycany bitewnym szaleństwem. Cała seria błędów doprowadziła do tragedii. Wojska królewskie pozbawione dowództwa, bowiem hetmani przeprawiali się na końcu, wpadły w panikę i zaczęły się wycofywać.
Oddziały dragonów, które nie zabrały rydli-szpadli umożliwiających okopanie się i walkę pieszo – właściwą dla tych strzeleckich oddziałów – zostały stratowane przez swoich. Chaos i brak orientacji wojsk królewskich wykorzystali dowódcy rokoszan Krzysztof Grzymułtowski, Achacy Pisarski, Aleksander Polanowski i Jerzy Zarudny, uderzając frontalnie na dotychczas przeprawione przez Noteć wojska królewskie. Jan Sobieski cudem uniknął śmierci. Został uratowany przez jednego ze swoich żołnierzy, kiedy wpadł do rzeki i zaczął tonąć. Przyparte do bagnistych brzegów Noteci wojska królewskie nie były w stanie kontratakować. Potyczka trwał podobno zaledwie kwadrans.
Król Jan Kazimierz z drugiego brzegu mógł jedynie bezczynnie patrzeć na tragedię, która zaczęła się zaraz po walce. Zwycięzcy buntownicy zaczęli mordować jeńców, często sąsiadów i znajomych. Zginęło około 4000 żołnierzy Królestwa. W większości bestialsko zamordowanych, jak podają źródła niektóre trupy miały aż 40 cięć szablą. Wody Noteci zabarwiły się na czerwono. Zamordowani rycerze stać się mieli legendarnym legionem śpiącego w odmętach rzeki wojska, gotowego powrócić w najtrudniejszym momencie dziejów Polski.
Morze wylanej braterskiej krwi ostudziło gorące polskie głowy. Ugodę strony zawarły 31 lipca 1666 r. w mazowieckich Łęgonicach na Przeprośnej Górce…
13 lipca 1666 r. pod murami Inowrocławia rozpoczął się upadek I Rzeczypospolitej.