Jutro przypadnie II niedziela Wielkiego Postu, z okazji I niedzieli bp. Krzysztof Włodarczyk wystosował do wiernych Diecezji Bydgoskiej list pasterski, w którym zachęca do refleksji na bydgoskim Kościołem. Jest to chyba najbardziej odważne tego typu wystąpienie ordynariusza bydgoskiej diecezji od czasu jej ustanowienia.
Jedną z takich pokus – wcale nie nową, ale w ostatnim czasie intensywnie nam podsuwaną – jest pokusa odejścia, porzucenia wspólnoty Kościoła. Niestety wielu jej uległo i wciąż ulega. Świadczą o tym statystyki dotyczące apostazji, ale także te, dotyczące liczby osób systematycznie uczestniczących w niedzielnej Eucharystii, czy te, dotyczące liczby uczniów uczęszczających na lekcje religii. Nie trzeba przecież formalnie odejść od Kościoła, by praktycznie sytuować się poza Nim, by – przed czym przestrzegał już Jan Paweł II – dokonywać „cichej apostazji”. Problem więc jest i nie może nas on nie boleć. Nie może nas nie niepokoić. Przede wszystkim jednak, nie może nas, nie zmuszać do przyjrzenia się naszemu własnemu postępowaniu, naszej własnej wierze – napisał do wiernych bp. Krzysztof Włodarczyk, który jak mogliśmy przeczytać, skłania wiernych do refleksji, czy ich postępowanie nie sprzyja odchodzeniu innych od wiary.
Ordynariusz Diecezji Bydgoskiej dalej wskazuje, że Jezus Chrystus uczy katolików poprzez Kościół języka – Uczy nas tego wyjątkowego języka, jakim jest język miłości. Miłości do każdego napotkanego „ty”.
Dalej biskup skłania do refleksji, czy faktycznie taki język jest używany – Zarówno duchowni, jak i świeccy w wielu sytuacjach nie mówią „tym samym językiem, co Jezus”. Wystarczy spojrzeć na nasze życie społeczno-polityczne, zawodowe, parafialne, rodzinne. Jak inaczej mogłoby ono wyglądać, gdybyśmy zamiast mówić językiem pogardy, kłamstwa, odwetu zaczęli mówić językiem Jezusa, językiem miłości. Powiecie, idealizuję… Myślę, że nie. Wystarczy tylko, by każdy kto słucha tych słów zaczął tak żyć, zaczął takim właśnie językiem mówić. Święci nie zmienili świata, dlatego, że mieli tak ogromny na niego wpływ. Zmienili go, bo najpierw zmienili siebie. Czyż nie tak właśnie zmieniało świat chrześcijaństwo? Święty Piotr, Paweł, Mateusz, święty Franciszek, święty Ignacy z Loyoli, święty Jan Paweł II, święta Matka Teresa z Kalkuty, bł. Kardynał Stefan Wyszyński, bł. ks. Jerzy Popiełuszko, bł. ks. bp Michał Kozal i inni, to wszystko historie małych przemian, które ostatecznie zmieniły świat. (…) Jestem przekonany, że takiego właśnie Kościoła potrzebujemy, że takiego Kościoła potrzebują Ci, których dotyka pokusa Jego porzucenia. Dlatego kieruję prośbę do moich braci kapłanów, ale także wiernych świeckich zaangażowanych w życie parafii, by Wspólnota parafialna była takim właśnie miejscem, „domem i szkołą komunii”. Była miejscem uczestniczenia, dialogu, współodpowiedzialności. Była otwarta na różnego rodzaju inicjatywy, pomysły – zwłaszcza młodych katolików. Czasem „ja” duszpasterza, czy też „ja” wiernego świeckiego w tym nie pomaga. Czasem chce ono panować nad wszystkim, co dzieje się w świątyni, ale także nad najmniejszym choćby fragmentem przysłowiowego parafialnego chodnika.