Starania o uznanie Bydgoszczy i Torunia za metropolie mogą być pretekstem do powrotu do koncepcji dwurdzeniowej metropolii bydgosko-toruńskiej, gdzie oba miasta byłyby traktowane na równi. Od tej koncepcji jako politycznie narzucanej wiele lat temu zdystansowały się władze Bydgoszczy. Dużo będzie zależeć czy teraz prezydent Bydgoszczy podtrzyma swoje stanowisko, czy ulegnie kolegom politycznym z Torunia.
Na temat tuby propagandowej marszałka, czyli wydawanemu przez Kujawsko-Pomorski Fundusz Rozwoju portalowi udającemu normalne media, pisałem już kilka razy i nie ma sensu po raz kolejny tego powielać. Treści krytycznych dla marszałka tam nie znajdziemy (pominięto całkowicie informacje o raporcie NIK na temat promu pod Solcem Kujawskim), nie brakuje natomiast pochwał. Z tego jednak też powodu warto od czasu do czasu śledzić te treści, bo pokazują prawdziwe intencje władz naszego województwa.
,,Na razie zaszeregowani jesteśmy w jednej grupie m.in. z Białymstokiem i Lublinem, ale też Radomiem, Olsztynem, Zieloną Góra i Aglomeracją Rybnicką – co budzi opór zarówno w Bydgoszczy, jak i Toruniu. I rzeczywiście warto postawić pytanie, dlaczego zachodniopomorskie wyróżnione zostało zaliczeniem Szczecina do kategorii ponadregionalnych, podczas gdy obie stolice naszego regionu ulokowane zostały o kategorię niżej „– czytamy na stronie Kujawsko-Pomorskiego Funduszu Rozwoju. Gdyby ktoś wczytał się w raporty krakowskiej badaczki, na podstawie analiz wyszły takie wnioski, to by zapewne to wiedział, jednakże wicemarszałek publicznie podważył metodologię tych badań, zatem dla pracowników instytucji podległych Urzędowi Marszałkowskiemu, tego typu analizy mogą się znajdować w wykazie ksiąg zakazanych.
,,Szczecin jest miastem większym od Bydgoszczy, ale gdyby Szczecin zestawić z połączonym, bydgosko-toruńskm potencjałem to wyraźna przewaga byłaby po naszej stronie i nie tylko zresztą pod względem demograficznym.” – czytamy dalej na stronach KPFR. Gdyby poziom Wisły był wyższy to prom pomiędzy Solcem Kujawskim i Czarnowem by pływał, a do bodajże 2028 roku powstałby ogromny port rzeczny w Solcu Kujawskim. Więc takie gdybanie sobie zostawmy, bo to z merytoryką nie musi mieć wiele wspólnego. Jest to zatem życzeniowość polityczna, pokazująca jednocześnie intencje. Dalej czytamy: ,,Zbigniew Ostrowski, nowy prezes Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy, mówiąc o swych zastrzeżeniach co do ulokowania Bydgoszczy w KRK2050, wskazywał, że obie stolice powinny być zaliczone do wyższej kategorii ośrodków. Mam wrażenie, że nie była to tylko kurtuazja, ale jak najbardziej racjonalne nawiązanie do faktu, że razem oba te miasta mogą znacznie więcej, a rezygnując z sensownej współpracy same się marginalizują. A to nowa jakość i dobry znak, bo do dziś ta oczywistość bywa kwestionowana.”
Na poparcie tej tezy politycznej w innej publikacji marszałkowska tuba propagandowa cytuje prezydenta Torunia: ,,Łączny potencjał Bydgoszczy i Torunia pozwolił na uznanie w przyjętej w 2011 roku „Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030” stolic województwa kujawsko-pomorskiego za jeden z węzłów metropolii sieciowej w Polsce, co oznacza potwierdzenie znaczenia zespołu obydwu miast jako ośrodka ważnego także z punktu widzenia rozwoju całego kraju „. To sformułowanie prezydenta Torunia nie jest w pełni prawdziwe, bo owszem w KPZK2030 Bydgoszcz i Toruń wskazywano jako jedną metropolię, ale w tym dokumencie zaznaczono też, że Bydgoszcz jako jedyne miasto w kujawsko-pomorskim spełnia wymogi metropolitalne, a Toruń jedynie częściowo. W dzisiejszej debacie ci którzy mówią, że trzeba uznać potencjał Bydgoszczy i Torunia łącznie nie uznają już tego, że Bydgoszcz jest ośrodkiem wiodącym.
Politycy chcą zmieniać badania, ale…
Zajrzyjmy jednak do analiz pani dr Agnieszki Sobali-Gwosdz, które chcą zmieniać prezydent Torunia, a także komentator KPFR. Zacznijmy od analizy tytułu, którą wiele osób mogło pominąć, a brzmi on: ,,Pozycja miast jako ośrodków centralnych”, w innych miejscach używa się takich zwrotów jak ,,hierarchia miasta”. Nie pada tutaj ani razu słowo metropolii, jest mowa tylko miastach.
Ktoś mi zarzuci, że czepiam się takich szczegółów, ale weźmy niekwestionowaną nieformalną metropolię jaką jest Trójmiasto. Nie ma w opracowaniu analizy potencjału Trójmiasta, są natomiast osobne dla Gdańska, Gdyni i Sopotu. Potencjał Gdańska zalicza go wśród 7 najsilniejszych miast, Gdynię sklasyfikowano na podobnym poziomie co Bydgoszcz, a Sopot z takimi miastami jak Włocławek i Inowrocław, z tą różnicą, że kujawsko-pomorskie miasta z IV grupy są w dużej mierze zagrożone marginalizacją, a Sopot zalicza się do najszybciej rozwijających się.
Jedyna formalna metropolia Górnośląska również nie jest badana jako metropolia. Mamy Katowice z bardzo wysokim potencjałem, ale na podobnym poziomie co Bydgoszcz i Toruń sklasyfikowano Gliwice, a innych członków Górnośląskiej metropolii w niższych kategoriach.
Oczekiwanie teraz łączenia jakiś potencjałów i traktowania Bydgoszczy i Torunia jako jednego miasta, zaczyna się stawać groteską. W pewnym sensie rozumiem, że toruńskie elity pod byle pretekstem będą próbowały wracać do wizji metropolii bydgosko-toruńskiej.
Zacytujmy dodatkowo fragment jednego z opracowań pani dr Agnieszki Sobali-Gwosdz: Mimo diagnozowanej komplementarności tych dwóch ośrodków (Marszałkowska 2010) ich integracja funkcjonalna nie jest silna, nie tworzą one w efekcie silnej, policentrycznej (funkcjonalnie) struktury, a ich wzajemne powiązania – jak wykazali ostatnio R. Guzik i in. (2021) – są zdecydowanie zbyt słabe (zob. też Szmytkowska i in. 2021).
Badanie nie decyduje o metropoliach
Badanie pani dr. Agnieszki Sobali-Gwosdz trzeba traktować jako pewien zimny prysznic, bo faktycznie pokazuje, że funkcje metropolitalne Bydgoszczy nie są tak rozwinięte pod względem gospodarczym jakbyśmy chcieli. To jest jednak tylko głos w dyskusji, a nie warunek do uznania za metropolię. Kluczowy będzie kształt ustawy. Metropolitalnej, ujęte w niej kryteria.