Giziński: Po 25. latach widzimy, że dwustołeczność się nie sprawdziła (wywiad)

Giziński:  Po 25. latach widzimy, że dwustołeczność się nie sprawdziła (wywiad)
Posel Giziński odbiera zaświadczenie o wyborze. Fot: Sejm RP

Za kilka tygodni minie rok od wyborów parlamentarnych, które doprowadziły do sporych zmian na scenie politycznej w Polsce. Ostatnie miesiące to też wzmożona aktywność Parlamentarnego Zespołu Ziemi Bydgoskiej, którego w poprzedniej kadencji nawet nie zawiązano. O ostatnim roku i wyzwaniach na kolejny rozmawiamy z przewodniczącym tego zespołu posłem Włodzisławem Gizińskim.

Łukasz Religa: Pięć minut temu Sejmik Województwa uchwalił porządek obrad, w którym pozostał punkt w sprawie konsolidacji Wojewódzkich Ośrodków Medycyny Pracy w oparciu o toruński ośrodek. Zapewne dzisiaj ta uchwała będzie przegłosowana. Czy w Pana opinii dobrze się stanie?

Włodzisław Giziński: Trzy Wojewódzkie Ośrodki Medycyny Pracy w województwie liczącym niecałe 2 mln mieszkańców to dużo. Powinien być jeden wojewódzki WOMP. Natomiast dlaczego ma być on w Toruniu?

Wydaje mi się, że argumentacja bo jest blisko Urzędu Marszałkowskiego to słaba motywacja, ważniejsza wydaje mi się pozycja Bydgoszczy jako ponadregionalnego ośrodka medycznego – dwa szpitale kliniczne, szpital NATO-wski, Centrum Onkologii, Collegium Medicum – to wszystko to ważne instytucje medyczne. Stolicą medyczną regionu jest Bydgoszcz, to się nie zmieni i też z tego powodu Wojewódzki Ośrodek Medycyny Pracy powinien być umiejscowiony blisko tych centralnych instytucji medycznych. Współpraca z marszałkiem jest ważna, ale współpraca z ośrodkami naukowymi i największym ośrodkiem organizacji medycyny jest ważniejsza. W Bydgoszczy powinny rozwinąć się nowe koncepcje dotyczące funkcjonowania medycyny pracy. Jestem przekonany, ze to lepsze rozwiązanie niż proponowane przez sejmik.

Ł.R.: Za kilka dni minie rok kadencji, chociaż jeżeli chodzi o aktywność na rzecz regionu to intensywne działania widoczne są dopiero od maja, czyli po maratonie wyborczym. Wtedy uaktywnił się Zespół Parlamentarny Ziemi Bydgoskiej, na czele którego Pan stoi.

W.G.: To nie jest tak, że dopiero po tym maratonie wyborczym zaczęliśmy działać w sprawach ważnych dla regionu. Pierwsze miesiące dotyczyły spraw ważnych ogólnopolskich, ale też niewątpliwie ważnych dla każdego regionu, w tym również kujawsko-pomorskiego. Kształtowanie się nowego parlamentu, w tym również komisji to proces wymagający czasu. Wybory samorządowe i do Parlamentu Europejskiego były również ważnymi terminami. Natomiast działo się wtedy dużo w sprawach najważniejszych. Przygotowanie koncepcji reformy ochrony zdrowia, to w moim odczuciu jedno z najważniejszych zadań na tą kadencję.

Moja aktywność w komisji zdrowia, w podkomisji ds. zdrowia psychicznego, podkomisji ds. mniejszości narodowych i etnicznych jest coraz bardziej intensywna. Okres od maja do teraz był rzeczywiście bardziej intensywny, z naturalną przerwą parlamentarną w sierpniu, chociaż w regionie dużo się działo. Naszemu zespołowi parlamentarnego udało się jak na razie rozwiązać sprawę rozbudowy Filharmonii Pomorskiej.

Ł.R.: Na zespole parlamentarnym, poświęconym temu zagadnieniu, nie było konkretów w sprawie finansowania tej inwestycji.

W.G.:Na dzisiaj mamy porozumienie, że Filharmonia Pomorska wystąpi o możliwe dofinansowanie unijne w kwocie 50 mln zł, natomiast całą brakującą kwotę bierze na siebie Województwo Kujawsko-Pomorskie. To duża kwota, ale przychody województwa są wysokie i będą jeszcze większe. Przy czym jesteśmy jeszcze na etapie deklaracji marszałka, a nie ma jeszcze decyzji Najważniejsze dla Filharmonii Pomorskiej est to, że rozbudowa zacznie się niedługo.

Ł.R.: Powstała też koncepcja budowy szybkiej kolei, niestety podobnie jak poprzedniego rządu, omijająca Bydgoszcz.

W.G.: To prawda, co jedna się zmienia, to udało się osiągnąć to, że w parlamencie i w ministerstwach głos Bydgoszczy jest wyraźnie widoczny i brany pod uwagę. Udało się stworzyć koalicję ponadwojewódzką, która zabiega o poprowadzenie kolei dużych prędkości z Warszawy do Szczecina najkrótszą i najlepszą drogą – tworzą ją posłowie ze Szczecina, z Piły, z Bydgoszczy, z Torunia i z Włocławka. Czy my walczymy z tym, aby szybka kolej nie biegła przez Poznań? Tamto połączenie niewątpliwie powstanie, ale uważamy za istotne powstanie w pierwszej kolejności połączenia łączącego trzy dawne miasta wojewódzkie: Bydgoszcz, Toruń i Włocławek oraz w Wielkopolsce Piłę z odnogami do portów w Szczecinie i w Świnoujściu.

Uważam, ż wprowadzenie do debaty parlamentarnej tej koncepcji z udziałem najważniejszych osób decyzyjnych z ministrem Malepszakiem i ministrem Laskiem za ważne osiągnięcie. Ta dyskusja pozwoliła też wrócić uwagę na problemy Emilianowa. Trudności jakie przeżywa spółka mająca zbudować ten terminal intermodalny, niezwykle ważny dla regionu, a przede wszystkim dla Bydgoszczy, zaczęły się przynajmniej 2 lata temu. Ostatecznie porozumienie, że projekt nazwany Emilianowem będzie realizowany przy współudziale wojewody, prezydenta Bydgoszczy i marszałka województwa to dobre rozwiązanie dla projektu.

Ł.R.: Tylko znacznie łatwiej było by kontynuować ten projekt w ramach powstałej spółki, mogły zmienić się jej władze, kierownictwo, a sam proces likwidacyjny potrwa przynajmniej pół roku.

W.G.: Te argumenty były brane po uwagę. Żałuję, że nie udało się uniknąć tego minimum 6-miesięcznego okresu likwidacyjnego, co wynika z przepisów prawa, ale koncentruje się już na przyszłości. Podmioty tworzące i realizujące to zadanie mają czas na przygotowanie dobrego planu.

Ł.R.: Wiem, że chęć przejęcia spółki wyrazili prywatni inwestorzy, prezes Nadwiślańskiego Związku Pracodawców Lewiatan Roman Rogalski nie raz akcentował, także na ostatnim Pana zespole parlamentarnym, że PKP SA powinno przekazać teren, a dużo szybciej zbuduje to prywatny kapitał.

W.G.: Jestem gorącym zwolennikiem partnerstwa publiczno-prywatnego, natomiast nie zmienia to faktu, że w przeważa postawa wielkiej ostrożności. Moim zdaniem ona jest zbyt przesadna do tego typu rozwiązań. Ta obawa przed czwartym ,,P”, czyli prokuratorem który w opinii wielu wisi nad tego typu programami przeszkadza w znajdowaniu najskuteczniejszych i najszybszych rozwiązań. Partner prywatny zwykle jest bardziej dynamiczny i dysponuje większym doświadczeniem niż partnerzy publiczni.

Ł.R.: Prezydent Włocławka oficjalnie wnosi o utworzenie województwa włocławsko-płockiego, co pokazuje pewien kryzys w funkcjonowaniu województwa kujawsko-pomorskiego. Na sesji Rady Miasta Bydgoszczy zasugerował Pan, że Bydgoszcz w ostatnich 25-latach rozwijała się wolniej niż wcześniej, co może być otwarciem do debaty, czy dobrze się stało 25-lat temu, że utworzono Województwo Kujawsko-Pomorskie.

W.G.: Nie miałem takich intencji. Uważam, że dobrze iż powstało Województwo Kujawsko-Pomorskie, ale wyraźnie widzę po 25-latach problemy w dwustołeczności. Moim zdaniem dwustołeczność nie sprawdziła się zarówno w województwie kujawsko-pomorskim oraz w województwie lubuskim. Województwo lubuskie jest mniejsze ludnościowo dlatego jest to łagodniejsze, bo całe województwo stanowi jeden parlamentarny okręg wyborczy. Natomiast u nas w sejmiku widać wyraźny podział między okręg bydgoski i toruńsko-włocławski.

Ł.R.: Czy zatem potrzebujemy nowego otwarcia, jakiejś gruntowej debaty? Bo odnoszę wrażenie, ze dzisiaj wygląda to trochę jak liczenie na to, że zbawi nas od problemów patron naszego województwa św. Jan Paweł II.

W.G.: Problemy województwa na poziomie administracyjnym rozwiązuje wojewoda i marszałek, natomiast niezależnie od podejmowanych decyzji wpływ na rozwój województwa mają zjawiska społeczne i gospodarcze, które są faktami. Ciążenie mieszkańców, a nie administratorów, dawnego województwa włocławskiego w stronę Warszawy i Łodzi jest faktem. Ciążenie mieszkańców okolic Żnina, Łabiszyna, Mogilna czy Strzelna w stronę Poznania podobnie. Są to niewątpliwie ruchy dezintegrujace. Proste przykłady, gdzie absolwenci liceów z województwa kujawsko-pomorskiego idą na studia w Bydgoszczy i w Toruniu, ale też m.in. w Gdańsku, w Poznaniu, czy w Warszawie, gdzie szukają później pracy . Zjawisko migracji ludności w stronę silniejszych ośrodków zawsze ma miejsce.

Stworzenie województwa w oparciu o dwa ośrodki o nierównym potencjale jakim była Bydgoszcz i Torun sprawiło, że w pierwszej kolejności starano się, aby Toruń dorównał do silniejszej Bydgoszczy. Z tego powodu w Bydgoszczy panuje powszechne przekonanie, że w ostatnich dwudziestu latach rozój był wolniejszy, niż w tej części województwa, która szybciej uzyskała dobre skomunikowanie za sprawą autostrady A1. Ominęła ona Bydgoszcz, a droga ekspresowa S5 do Bydgoszczy powstała dopiero 2 lata temu, a na drogę S10 cały czas czekamy.

Ł.R.: Jesteśmy też w trakcie konsultowania Horyzontalnego Rozkładu Jazdy, który miałby obowiązywać od 2030 roku. Z projektu wynika, że aż 12 miast wojewódzkich będzie miało pociągi do Berlina co 2 godziny. Domyśla się Pan jakie miasta są wśród 4 miast nieujętych?

W.G.: Zapewne chodzi o Bydgoszczy.

Ł.R.: O Bydgoszcz i Toruń, chociaż jesteśmy jednym z bliżej położonych Berlina województw.

W.G.: Nie słyszałem o tej informacji jeszcze ,ale nie jest ona dobra. Dobrą wiaodmością jest to, że o szybkie dokończenie S10 walczą też posłowie z Piły i Szczecina. Porozumienie Szczecin-Piła-Bydgoszcz jest dobrym porozumienie i z dobrymi perspektywami.

Ł.R.: Skoro mowa o tym ciągu, na ostatnim zespole parlamentarnym minister Malepszak przyznał, że połączenie kolejowe Warszawy ze Szczecinem przez Bydgoszcz jest krótsze od tego przez Poznań, ale pociągi jadą po nim dłużej. Znacznie poprawiłaby to elektryfikacja ok. 60 km odcinka z Piły do Krzyża, gdzie czas zajmuje wymiana lokomotyw. To zadanie jest na dalekiej liście rezerwowej, gdzie znalazło się jeszcze za premiera Morawieckiego.

W.G.: Dziękuje za to, że zwraca Pan na to uwagę. My w planach na najbliższe dwa posiedzenia Sejmu mamy intensyfikację zabiegów o połączenia komunikacyjne Szczecin-Bydgoszcz-Toruń-Warszawa i sądzę, że ten odcinek chociaż krótki, to należy o niego powalczyć. Dostrzegam dość dobre perspektywy na dyskusję z wiceministrem Piotrem Malepszakiem, który jest naprawdę kompetentnym ministrem.

Ł.R.: W ubiegłym tygodniu Rada Powiatu w Słupsku przyjęła uchwałę z wnioskiem o budowę drogi szybkiego ruchu z Słupska przez Chojnice do Bydgoszczy. W sierpniu podobną inicjatywę podjęła Rada Miejska w Słupsku. Czy w Pana opinii jest to jednak realne? Czy może warto wejść we współpracę z posłami z tego terenu? Z drugiej strony z Słupska jest 100 km do Trójmiasta gdzie zaczyna się autostrada A1, a w drugiem kierunku ok. 70 km do Koszalina gdzie poprowadzona będzie z Piły S11, zatem nowa ekspresówka znalazła by się dość blisko pomiędzy.

W.G.: Niewątpliwie dzisiaj droga na Słupsk przez Chojnice jest dla Bydgoszczy bardzo ważna. W tej chwili trudno się po niej jeździ, a uczęszczana jest ona przez cały rok, także po sezonie letnim. Dlatego pomysł utworzenia takiej drogi ekspresowej to z mojej perspektywy pomysł wart wsparcia. Może już na tym posiedzeniu Sejmu porozmawiam o tym z posłem Stanisławem Lamczykiem.

Ł.R.: Na południu kraju nadmiar wody przez co wystąpiły powodzie. U nas Wisła ma ledwo 1,5 metra, przez co prom w Solcu Kujawskim nie może pływać. Problemy z suszą dostrzegane są też na obszarze kujawskich jezior.

W.G.: Jest to problem niewątpliwie dużo głębszy niż 1,5 metra na Wiśle i niemożność pływania promu. Stepowienie Kujaw i Pomorza jest faktem. Brak wody nie tylko w okolicach Mogilna, Inowrocławia i Włocławka też jest faktem, który wpływa na wiele dziedzin naszego życia. Tej wody brakuje chociażby dla rolnictwa. Kilka lat temu naukowcy z Bydgoszczy stworzyli projekt jak naprawić tę sytuację, poprzez doprowadzenie wody rurociągiem w okolice Włocławka. Ten projekt ma być podstawą do dyskusji w parlamencie na jednym z najbliższych posiedzeń Zespołu Parlamentarnego Ziemi Bydgoskiej. Niewątpliwie ten problem bierze się z wielu przyczyn, jedną z ważniejszych są kopalnie odkrywkowe w rejonie Konina, których skutki działalności dotykają naszego województwa.

Naocznie problem pokazuje Przyjezierze, gdzie poziom jeziora obniżył się o kilka metrów. Zakończenie eksploatacji kopalni odkrywkowych jest dobrą perspektywą, ale to nie wystarczy. Na jednym biegunie mamy deszcze i powodzie, jak ta ostatnia, a na drugim suszę, gdy wody deszczowe które spadają szybko uciekają do morza. Spadająca woda nie zatrzymuje się w ziemi. Zielony Ład jest konieczny do wprowadzenia, to nie tylko ochrona powietrza, ale też ziemi i zapewnienie jej odpowiedniej ilości wody.

Ł.R.: Jak Pan widzi drugi rok tej kadencji?

W.G.: Niewątpliwie najbliższy rok to pogłębiona dyskusja na poziomie lokalnym o niezbędnej reformie ochrony zdrowia. Stan obecny jest taki, że ponad 50% wszystkich pieniędzy konsumują szpitale. Stan oczekiwany to 35%, więcej środków musi być przesuniętych do lecznictwa podstawowego, specjalistycznego i jednodniowego. Medycyna XXI wieku to medycyna wysokich technologii. Najlepsze procedury są jednoczenie bardzo kosztowne, dlatego muszą być koncentrowane w mniejszej ilości miejsc. Nie może być problemem transport pacjenta do szpitala klinicznego, czy innego wysokospecjalistycznego. W całym kraju i podobnie w naszym województwie mamy dużo miejsc, w których usługi szpitalne są dostępne – czy to znaczy, że mamy zamykać szpitale? Nie – brakuje miejsc opieki przewlekłej, senioralnej. Część łóżek szpitalnych powinna być przekształcona w te których brakuje. Dzisiaj mamy etap publicznej dyskusji dotyczącej oddziałów położniczych, słyszymy głosy bijące na alarm, bo np. ma zostać zlikwidowany oddział na którym jest 20 porodów miesięcznie. Likwidacja takiego oddziału jest koniecznością po to, aby kobiety rodziły w tych miejscach, gdzie są profesjonalne zespoły, które dysponują najnowszymi możliwościami technologicznymi.

Ta dyskusja nie skończy się jednak na porodówkach, podobne pytania trzeba zadać w niemal wszystkich specjalnościach. W naszym województwie czekają nas nie tylko dyskusje, ale też pilne decyzje.

Ł.R.: Czy poda Pan jakieś przykłady?

W.G.: Miesiąc temu przez ponad godzinę dyskutowałem z prof. Zbigniewem Zdrojewskim, jednym z współautorów znakomitego raportu Polskiej Akademii Nauk ,,Polskie Zdrowie 2.0”. Ten raport to ocena obecnego stanu oraz zalecane kierunki niezbędnych zmian systemu ochrony zdrowia w Polsce. Ta dyskusja przekonała mnie, że dochodzi do zbieżnych interesów szpitali wojewódzkich i klinicznych, poprzez dublowanie potencjałów. Ten problem dotyka nie tylko województwa kujawsko-pomorskiego, ale jest powszechny w całej Polsce.