Ogłoszeniem z 18 września rozpoczęła się likwidacja spółki Terminal Intermodalny Bydgoszcz-Emilianowo. Zanim jeszcze udziałowcy podjęli tę decyzję wojewoda i marszałek województwa budowali przekaz, że likwidacja spółki nie oznacza końca projektu, a nawet może przyśpieszyć jego realizację. Na dzisiaj nie ma jednak żadnej wizji, co pokazała poniedziałkowa sesja Sejmiku Województwa. Z drugiej strony coraz bardziej chętni do zaangażowania w projekt są przedsiębiorcy, zatem być może jest to moment, aby podziękować administracji publicznej i politykom za dotychczasowe starania i oddać projekt w ręce biznesu?
Jeszcze w sierpniu, gdy Sejmik Województwa głosował apel w sprawie tej spółki, marszałek województwa Piotr Całbecki mówił, że konieczna jest restrukturyzacja projektu. Natomiast podległa mu spółka Kujawsko-Pomorski Fundusz Rozwoju rozdawał na dożynkach w Grudziądzu gazetki informujące, że koncepcja w oparciu o jaką chciano zbudować Emilianowo to ,,prowizorka” i potrzeba nowej wizji.
Nowej wizji jednak nikt nie ma
Ostatniego dnia września o Emilianowo zapytał marszałka radny Marek Gralik, odpowiedzi konkretnej jednak nie uzyskał. Zamiast tego marszałek przedstawił kilka swoich myśli – Emilianowo moim zdaniem wymaga nowego podejścia i włączenia przede wszystkim Cargo do tego projektu. Z całym szacunkiem do KOWR, wiodącą rolę w tym przedsięwzięciu powinien mieć właściciel terenu.
Trudno jednak założyć, że będąca w poważnej restrukturyzacji spółka PKP Cargo poważniej zaangażowałaby się w ten projekt. Marszałek wspomniał, że wiodące udziały powinno mieć PKP SA – jako właściciel terenu. W dalszej wypowiedzi uznał, że sprawę powinno koordynować jakaś rządowa instytucja. Padła luźna sugestia Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Jednocześnie marszałek dał do zrozumienia, że czeka na to jaką koncepcję zaproponuje wojewoda.
Gdyby chcieć wyjaśnić, dlaczego nie udało się uratować spółki przed likwidacją to zauważymy, że PKP SA nie chciało być wiodącym udziałowcem, podobnie jak KOWR, który dążył do likwidacji spółki. Z wypowiedzi marszałka natomiast jasno wynika, że specjalnej wizji nie ma, sam specjalnie nie widzi siebie jako podmiotu dominującego – trudno założyć, że PKP SA nagle zmieni zdanie i zdecyduje się być wiodącym udziałowcem. Kompetencje wojewody, który można odnieść wrażenie, że za punkt honoru postawił sobie zbudowanie jakiejś koncepcji na Emilianowo, są w tym zakresie ograniczone. Wojewoda zapowiedział, że postara się przedstawić nową wizję do końca roku – zakładając, że uda się do tego czasu dogadać między potencjalnymi podmiotami biorącymi udział w tym przedsięwzięciu.
Czy projekt uratuje prywatny kapitał?
Przed tygodniem informowaliśmy, że chęć zakupu spółki wyrazili bydgoscy przedsiębiorcy, którzy złożyli oficjalne oferty w tej sprawie. Nieoficjalnie słyszymy, że zainteresowanych lokalnych podmiotów byłoby więcej. Roman Rogalski prezes Nadwiślańskiego Lewiatana publicznie wiele razy sugerował, że państwo – czyli w tym wypadku PKP SA powinno dać teren, a resztę zrobi prywatny biznes. Prywatni przedsiębiorcy na pewno nie przeprowadzaliby restrukturyzacji projektu poprzez likwidację spółki. Paradoksalnie może być łatwiej dogadać się z PKP SA prywatnym inwestorom, którzy wzięli by ten podmiot jako mniejszościowego udziałowca lub po prostu na kilkadziesiąt lat wydzierżawili teren, od administracji publicznej, która chce aby to PKP SA dominowało, chociaż jak widać spółka tym nie jest zainteresowana. Żeby było jednak o czymkolwiek dyskutować – musi się na to zgodzić strona publiczna i politycy.
Istotne jest też to czy chcemy zachować pierwotną wizję budowy terminalu otwartego czy ma być on zależny od konkretnego podmiotu. Emilianowo miało być największym w Polsce terminalem otwartym, taka formuła jest bardzo popularna w Niemczech – terminal otwarty to taki, gdzie każdy spedytor za określoną zapłatę może realizować swoje przeładunki. W Polsce dominują raczej terminale konkretnych spedytorów czy to PKP Cargo, z kolei bezpośrednim konkurentem dla Emilianowa może być Zajączkowo pod Tczewem, gdzie swój terminal chce zbudować prywatny przewoźnik PCC Intermodal. Tego typu terminale cechują się tym, że dostęp konkurencyjnych spedytorów jest utrudniony. Z tego też powodu dyskusyjna byłaby ewentualna rola PKP Cargo, które może nie być zainteresowane terminalem otwartym, ale jak już to swoim.