Był to drugi najcieplejszy wrzesień na świecie i w Polsce, tuż po sierpniu ubiegłego roku – wynika z publikacji podsumowującej Instytutu Meteorologii i Gospodarki Morskiej. Mamy zatem do czynienia z drugim z rzędu ekstremalnie ciepłym wrześniem. Inna publikacja IMiGW pokazuje z kolei, że w tym roku był to rekordowy wrzesień jeżeli chodzi o liczbę upalnych dni.
Z danych Copernicusa (unijnej instytucji badającej zmiany klimatyczne) średnia temperatura na świecie we wrześniu to 16,17 C, Polska znalazła się powyżej tej średniej z 19,9 C i była aż o 3,2 stopnia wyższa od średniej wieloletniej dla lat 1991-2020. Dlatego meteorolodzy IMiGW nazywają tegoroczny wrzesień w Polsce ekstremalnie ciepłym. Bydgoszcz jest ciekawie położona, bo średnia na zachód od Bydgoszczy wynosiła tyle co średnia dla kraju czyli 19,9 C, ale na wschód było to 17,2 C.
Powódź i susza
Średnia opadów dla Polski we wrześniu wyniosła 67,9 mm i była wyższa o 10,5 mm od normy wieloletniej, ale w klasyfikacji był to 19. najbardziej obfity w opady wrzesień w historii pomiarów, czyli od 1951 roku. Gdy ktoś z opolskiego lub dolnośląskiego to by przeczytał mógłby się zdziwić, bowiem tam opady spowodowały ogromne zniszczenia i falę powodziową. Wynikało to jednak z anomali obszarowej.
W tym samym okresie od Płocka przez Włocłąwek po Toruń obowiązywała susza hydrologiczna. W Fordonie poziom Wisły był przez niemal cały wrzesień bardzo niski. Dopiero w ten weekend Wisła zbliżyła się do 2 metrów– a mamy prawie już listopad –do stanu uznawanego za początek średniego.