Niska frekwencja sprawia, że referendum nie jest wiążące dla władz, ale na pewno jego wyniki powinny być ważnym elementem debaty publicznej. To, że ponad 90% Polaków ze swojego prawa do wyrażanie opinii nie skorzystało.
Nie zmienia to jednak faktu, że referendum polska klasa polityczna skutecznie ośmieszyło i trudno będzie w najbliższych latach przywrócić mu właściwą powagę. Zaczęło się od nieodpowiedzialnych działań byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który postanowił zrobić z referendum element kampanii wyborczej. Przysłuchiwałem się debacie w Senacie nad wyrażeniem zgody o jego rozpisanie, można było odczuć, że większość senatorów miała duże wątpliwości, ale poparcia w większości udzielili. Nie pomogły nawet apele senatora Jana Rulewskiego, aby zostawić decyzję w tej sprawie na nieco mniej gorący politycznie okres. Przypomnieć należy tutaj także o tym, że decyzja prezydenta przez pewien czas nie była publikowana w urzędowych publikatorach, tylko dlatego, że dla zachowania terminów ustawowych i rozpisania referendum w dniu 6 września, Senat powinien tę decyzję podjąć nieco później. Byłoby to już jednak po II turze wyborów prezydenckich.
Kolejny akt tej porażki demokratycznej mieliśmy w sierpniu i na początku września. Główne środowisko dążące do wprowadzenia JOW, skupione wokół Pawła Kukiza, zamiast promować referendum, zajęte było wewnętrznymi wojnami o miejsca na listach wyborczych. Prawo i Sprawiedliwość natomiast zauważyło, że porażka frekwencyjna pozwoli dopiec PO. Dlatego też PiS trzymał do referendum dystans, a w środowiskach skupionych wokół partii Jarosława Kaczyńskiego wręcz nawoływano do bojkotu – Nie idziemy na referendum Bronka.
W rezultacie stało to co się stało. Kilkanaście dni temu mieliśmy jeszcze jeden akt. PiS uznał bowiem, że można jeszcze poprawić swoją pozycję, gdyby tak zagrać referendum w dniu wyborów parlamentarnych, gdzie o frekwencję będzie znacznie łatwiej. Propozycja spotkała się od razu z opozycją ze strony PO i Senat, gdzie partia ta ma większość, odrzucił wniosek prezydenta Andrzeja Dudy. Czy dla PO to była dobra decyzja, czy dla partii zwącej się ,,obywatelską” bardzo szkodliwa? W tym momencie mnie to nawet nie interesuje, gdyż niestety klasa polityczna skutecznie instytucje demokracji bezpośredniej jaką jest referendum ośmieszyła.