Dokładnie 56 lat temu liczący niecałe 2 tysiące osób tłum zniszczył mieszczącą się na Wzgórzu Dąbrowskiego ,,zagłuszarkę” radiową.
Celem postawienia masztu na bydgoskim Szwederowie było zagłuszanie audycji Radia Wolna Europa i Radia Madryt, które przy aprobacie generała Franco nadawało audycje antykomunistyczne w języku polskim.
18 listopada 1956 roku około godziny 17 przy ulicy Gdańskiej (wówczas Aleje 1 Maja) doszło do awantury przed kasami biletowymi przy kinie Bałtyk. Wezwano milicję, która próbowała rozgonić zgromadzenie liczące 400 osób. Aresztowano jednego z 18-latków pod zarzutem rzekomej napaści na funkcjonariusza milicji.
Zapoczątkowało to większe zamieszki. Tłum domagał się uwolnienia zatrzymanego, zaatakowano nawet samochód milicyjny. Funkcjonariusze zmuszeni byli uwolnić chłopaka i wycofać. Zbiorowisko liczyło już w tym momencie około tysiąca osób.
Padły okrzyki – Idziemy na MO – tłum ruszył w kierunku ulicy Chodkiewicza, gdzie znajdowała się wówczas komenda milicji (dzisiejsze UKW). Zniszczono bramę, zdemolowano dyżurkę i próbowano podjąć szturm na budynek komendy, gdzie przebywało wówczas kilku milicjantów.
Do tłumu wyszedł naczelnik, który rozpoczął perswazje i wtedy padło hasło – Idziemy na zagłuszarkę – która był symbolem cenzury. Zniszczeniu uległa cała aparatura zagłuszająca, w oknach okolicznych domów wywieszono biało-czerwone flagi.
Propaganda komunistyczna te wydarzenia określiła jako wybryk chuligański.