10 minut pogrzebało Śląska



Fot: T-Mobile Ekstraklasa

Nazwisko Luisa Carlosa oraz Vahana Geworgyana zostanie zapamiętane we Wrocławiu na dłużej. Śląsk Wrocław przegrał z Zawiszą 2:1, choć przez chwile ten mecz gospodarze prowadzili. W pamięci wrocławian pozostanie także nazwisko sędziego, który mógł popełnić błąd na korzyść Zawiszy.

 

Pierwsze minuty tego spotkania to okres zdecydowanie lepszej gry piłkarzy Śląska, którzy starali się od samego początku meczu zdobyć prowadzenie. Bardzo groźnie było w 6 minucie, gdy fatalne błędy popełnili obrońcy Zawiszy, strzał Stevanowićia z dużymi problemami obronił Kaczmarek.

 

Pierwsza połowa nie przyniosła jednak żadnych bramek. Podobnie jak w pierwszej odsłonie tego meczu do zdecydowanego ataku ruszyli gospodarze, czego efektem było zdobycie w 55 minucie bramki przez Sylwestra Patejuka.

 

Bydgoszczanie nie załamali się jednak tą sytuacją, co zaprocentowało w 67 minucie, gdy Luis Carlos właściwie z niczego spowodował zagrożenie pod bramką Śląska, które zakończyło się wyrównaniem.

 

Niecałe 10 minut później, bo w 74 minucie głową bramkę zdobył Vahan Geworgyan. Najprawdopodobniej był on jednak na pozycji spalonej, czego nie zauważył arbiter.

 

Oba zespoły walczyły ambitnie do końca spotkania. W doliczonym czasie gry Zawisza mógł podwyższyć po akcji Carlosa i Gewyorgana. Piłka przeleciała jednak minimalnie obok słupka.

 

Dzięki temu zwycięstwu Zawisza z dorobkiem 16 punktów uplasował się na 7 pozycji w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Można by powiedzieć, że tym razem Zawiszy pomógł sędzia, patrząc jednak na pierwsze kolejki, to wówczas miało miejsce także wiele kontrowersyjnych decyzji arbitrów, które były na niekorzyść bydgoskiego klubu.

 

Śląsk Wrocław – Zawisza Bydgoszcz 1:2

55’ Sylwester Patejuk – 67’ Luis Carlos, 75’ Vahan Gevorgyan

 

W środę czeka nas z kolei hit na stadionie w Bydgoszczy – Zawisza podejmować będzie bowiem obecnego mistrza kraju Legię Warszawa. 

 

Fot: T-Mobile Ekstraklasa