Przed Urzędem Wojewódzkim pojawiła się dzisiaj wiązanka kwiatów, położona na obelisk upamiętniający wydarzenia równo z przed 32 lat.
Delegacja Solidarności i rolników wkroczyła tego dnia na posiedzenie Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy domagając się utworzenia niezależnego związku zawodowego. Około godziny 18 ZOMO wezwało do opuszczenia sali. Po godzinie 20 rozpoczęła się interwencja siłowa.
Związkowcy chcieli zabrać głos w czasie tej sesji, tego im jednak uniemożliwiono. Wśród wypraszanych osób znalazł się obecny senator Jan Rulewski, gdy wychodził z twarzy miała lać mu się krew z powodu pobicia przez funkcjonariuszy ZOMO.
Wielu historyków uważa, że te wydarzenia miały duży wpływ na rozwój dalszej sytuacji kraju.
Były wojewoda bydgoski Roman Bąk uważa, że prawda przedstawiana o Bydgoskim Marcu 81 jest nierzetelna i jednostronna – Nadal uważam, że wezwanie sił porządkowych było nie tylko słuszne, ale wręcz konieczne, a pobicie działaczy Solidarności nie miało miejsca. Tak stwierdza postanowienie o umorzeniu śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Wojewódzką i następnie podtrzymanego przez Prokuraturę Generalną – wyjaśnia Bąk, który całe zamieszanie uważa jako prowokację kilku osób chcących zrobić kariery polityczne – Zgadzam się z senatorem Rulewskim, który przyznał że było to wielkie zwycięstwo propagandy Solidarności i tylko z tym się zgadzam. Co do istoty to uważam, że był to teatr jednego aktora znanego w tamtych latach ze swego awanturnictwa i histerycznych zachowań, który bardzo chciał zrobić karierę polityczną i zrobił ją, a eksploatowanie wspomnień o bydgoskim marcu tę karierę skutecznie podtrzymuje.