3 lata temu w Bydgoszczy

W tym tygodniu będzie o złotych ustach byłego dyrektora ZDMiKP Jana Siudy i o sądzie apelacyjnym.

Prezydent powinien przeprosić

W poprzednim tygodniu pisaliśmy o ataku zimy, który dość mocno sparaliżował na początku stycznia 2010 roku Bydgoszczy. Pytany o problemy w funkcjonowaniu ruchu dyrektor Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej Jan Siuda na łamach jednej z gazet obwinił za problemy kierowców, którzy wyjechali na drogi mimo trudnych warunków. Oburzenia tą wypowiedzią nie krył radny PiS Marek Gralik, który wezwał prezydenta, aby przeprosił mieszkańców za słowa podwładnego. Gospodarz miasta tego nie uczynił.

 

Gralik w czasie nadzwyczajnej sesji Rady Miasta chciał, aby służby miejskie przedstawiły pełną informację na temat ,,Akcji zima”. Posiedzenie było jednak zwołane na wniosek prezydenta Konstantego Dombrowicza, który musiał wyrazić zgodę na ewentualną zmianę porządku obrad. Prezydent nie miał jednak potrzeby tłumaczenia się i zgody nie wyraził.

 

Izba do likwidacji bo nie ma sądu

Na początku 2010 roku pojawił się pomysł likwidacji Okręgowej Izby Adwokackiej w Bydgoszczy. Miało się opierać to o nowelizację przepisów, które miały sugerować, że rozmieszczenie Izb Adwokackich powinno odpowiadać lokalizacji Sądów Apelacyjnych.

Debata o utworzeniu Sądu Apelacyjnego toczyła się w Bydgoszczy od 2008 roku. Niestety niespecjalnie w walkę o powołanie tej instytucji chciał się włączyć prezydent Konstanty Dombrowicz. Działania w tym kierunku podejmował z kolei ruch obywatelski stworzony przez ówczesnego radnego Jarosława Wenderlicha.

 

Mimo argumentów merytorycznych wskazujących, że bardziej ekonomiczne jest utrzymanie sądu w Bydgoszczy, niż płacenie kosztów dojazdu sędziów z Bydgoszczy do placówki w Gdańsku to pojawił się kolejny problem. Powołania sądu chciał także Toruń, który tłumaczył to bliskością wydziału prawa UMK. Politycy toruńscy wnet blokowali powstanie sądu apelacyjnego w kujawsko-pomorskim, gdyby jego siedziba miała się mieścić w Bydgoszczy.

 

Nadzieje na utworzenie tej placówki dawał także goszczący w samorządowej kampanii wyborczej w Bydgoszczy, minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Od tego czasu sprawa jednak nie ruszyła do przodu.

 

Złotowski nie chciał by kandydować

Na kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi zaczęto spekulować, kto będzie ubiegał się o fotel prezydenta Bydgoszczy. Na konferencji prasowej Prawa i Sprawiedliwości z udziałem europosła Ryszarda Czarneckiego padło pytanie o ewentualnego kandydata tej partii. Przewodniczący struktur Kosma Złotowski (obecnie poseł) stwierdził, że partia na pewno wystawi kandydata, nie specjalnie jednak on by chciał nim być.

 

Jak pokazało życie, tym kandydatem był właśnie Kosma Złotowski, który w wyborach uzyskał trzeci wynik.