Burzliwa dyskusja o przyszłości MZK nie przyniosła żadnych rozstrzygnięć

Fot: Paweł Zielke

Rada Miasta zdecydowała, że ewentualne decyzje dotyczące podziału MZK na dwie spółki poprzedzi niezależna analiza. Decyzja w tej sprawie miała zapaść jednak już dzisiaj, w czasie dyskusji samorządowcy stwierdzili jednak, że nie posiadają zbytniej wiedzy prawnej.

Posiedzenie Rady Miasta rozpoczęło się z kilkudziesięciu minutowym opóźnieniem, wszystko za sprawą komisji, na której dość burzliwie debatowano nad przyszłością bydgoskiego transportu publicznego.

 

Wydaje mi się, że jest to ruch nieprzemyślany i zbyt pochopny.   Jak stanie się jakaś awaria tramwajowa, to skąd taka spółka Tramwaje Bydgoskie weźmie autobusy zastępcze – mówił radny SLD Jacek Bukowski. Podobnie sceptyczne stanowisko przedstawiał przewodniczący klubu radnych PiS Piotr Król.

 

Wnioskujący o podział prezydent Rafał Bruski odniósł się jednak do sytuacji prawnej.  W opinii prezydenta spółka Tramwaj Fordon, która wybuduje połączenia z największą bydgoską dzielnicą, zgodnie z umową z Unią Europejską powinna przez kilka lat zarządzać nowymi torami i prowadzić na nich przewozy – Jeżeli tego nie zrobimy, to będziemy jedynym miastem w europie, a może i na  świecie, gdzie na jednych torach będziemy mieli dwóch operatorów tramwajowych – bronił swoich racji prezydent –   W Warszawie spółka tramwajowa nie ma autobusów, ale działa.

 

Radnego Bukowskiego prezydent jednak nie przekonał –   Bydgoszcz to jest jedyne miasto, gdzie część torów będzie należeć do miasta, a część do innego podmiotu. To uważam za większy nonsens. Takie rozwiązanie funkcjonuje od wielu lat na kolei.

 

Radny Stefan Pastuszewski wyraził z kolei pogląd, że Unia Europejska powinna się zgodzić na włączenie nowych torowisk w struktury Miejskich Zakładów Komunikacji, a pomysł podziału tej instytucji porównał do podziału PKP na spółki – Skutki tej złej decyzji będziemy latami odczuwać.

 

Ostatecznie można było wywnioskować, że bydgoscy samorządowcy odczuli zakłopotanie z powodu braku wiedzy prawnej na temat zasad przyznania dotacji na budowę nowych linii tramwajowych.

 

Radny Bukowski zaproponował, aby decyzje o ewentualnym podziale poprzedziły niezależne analizy. Z tym wnioskiem zgodził się prezydent Rafał Bruski.

 

Takie zachowanie radnych za dobrą monetę uważa przewodniczący związków zawodowych w MZK Andrzej Arndt Nasi pracownicy nadal będą jednak żyć w obawie o swoje miejsca pracy.

 

W opinii Arndta na podziale spółek stracą głównie bydgoszczanie, gdyż dzisiaj w przypadku awarii tramwaju komunikację zastępczą można uruchomić w 15 minut, gdyby funkcjonowały dwie spółki mogło by to trwać nawet 1,5  godziny – To strata czasu mieszkańców – wyjaśniał Arndt – Jako pracownicy komunikacji patrzymy na to od strony praktycznej