Czy takie studia mają sens?



W ostatnim czasie coraz więcej pojawia się opinii, że studia wyższe w Polsce to produkowanie dyplomów które nie dają zatrudnienia. Okres matur jest dobrym okresem, aby przyjrzeć się tej kwestii, bo nie jest tajemnicą, że studia pracy nie dają. Tą tematyką powinni zainteresować się także gimnazjaliści, którzy  będą niedługo decydować się na liceum, technikum albo zawodówkę.

 

Polska stała się fabryką dyplomów, z których w praktyce nie wynika nic, albo i jeszcze mniej. Mamy rzesze papierowych specjalistów, którzy w żaden sposób nie mogą znaleźć zatrudnienia, ani wykorzystać zdobytej w trakcie nauki wiedzy. Nie ma dla nich miejsca. Mimo to, są jednak produkowani dalej – na eksport. Naszych specjalistów ceni bowiem Zachód. Produkujemy więc specjalistów „za pół ceny” po to tylko, aby budowali oni siłę gospodarki innych państw, umacniając tym samym pozycję Polski, jako źródła taniej siły roboczej – pisze na blogu Daniel Kaszubowski, bydgoszczanin reprezentujący młode pokolenie.

 

Należy zwrócić jednak uwagę na fakt, że skończenie studiów technicznych stawia młodą osobę w dużo lepszej sytuacji, niż w przypadku kierunku humanistycznego. Problem w tym, że cały czas cieszą się one największym zainteresowaniem młodych. Z badań wykonanych przez Wydział Psychologii UKW wynika, że maturzyści z Bydgoszczy najchętniej by poszli właśnie na kierunek społeczny. Nie są oni już jednak zainteresowani specjalnie działalnością społeczną. Nie będzie nadużyciem zatem stwierdzenie, że celem ich edukacji głównie ma być zdobycie tzw. ,,papierka”.  Najbardziej jednak co powinno dziwić to polityka uczelni wyższych, które widząc brak zainteresowania rynku na te kierunku, cały czas prowadzą szeroki nabór na nie. To w pewnym stopniu świadczy o braku odpowiedzialności za młodych.

 

Od dłuższego czasu pojawia się  zarzut, że przeprowadzone w Polsce reformy zniszczyły szkolnictwo zawodowe, które dawało młodej osobie konkretny fach. Ten pogląd jest szczególnie popularny wśród pracodawców.

 

Likwidując 8 klas podstawówki, tworząc gimnazja, skracając okres nauki w szkołach średnich i pozbywanie się szkół zawodowych sprawiło, iż kolejne roczniki myślą na zasadzie testów. Uczą się jedynie wpasowywania w klucz odpowiedzi oraz wykonywania ściśle określonych zadań. Szkoła w Polsce już dawno przestała uczyć pracy w grupach, kreatywnego myślenia czy też radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Teraz, na uczelniach uczy się raczej podległości, oszukiwania i uczestniczenia w wyścigu szczurów. Mamy „taneczne show”, zamiast kuźni talentów. Mamy przygotowywanie pod dostanie się na studia. A jakie są tego efekty? W Polsce, przy prawie 15% bezrobociu, brakuje rąk do pracy! Nie ma specjalistów. Są za to osoby z dyplomami nietrafionych kierunków, które są „niedostosowane do rynku pracy”. Są także starania o to, aby edukację pod pracodawcę dostosować – i tu chciałbym wtrącić jedno. Drodzy pracodawcy, drodzy rządzący: nic byście nie musieli dostosowywać, gdybyście edukacji nie rozwalili. Byliby specjaliści. Byłyby ręce do pracy. Nie ma ich tylko i wyłącznie na Wasze życzenie. Tylko i wyłącznie do siebie możecie mieć pretensje, że szkoły produkują takich, a nie innych absolwentów – pisze Kaszubowski.

 

Dalsze propozycje zmian resortu edukacji przez prawie wszystkich, po za członkami partii rządzącej, uważane są za szkodliwe. Najbardziej niepokojące jest jednak to, że mimo tego, że coraz więcej osób uważa system edukacji za nieudolny, nikt nie jest zainteresowany na poważnie jego uzdrowieniem.