Część posłów koalicji zapiera się, że droga ekspresowa S-5 powstanie do 2018 roku. Gdy pojawia się tylko dyskusja o tej inwestycji, to swój optymizm opierają o harmonogram jaki przedstawił dyrektor regionalnego oddziału GDDKiA. Ten nie wie jednak, czy będą pieniądze na pracę budowlane.
Tego tak naprawdę w nie wie żaden polityk w naszym regionie. Kluczowe decyzje zapadną dopiero bowiem w najbliższych miesiącach, być może już do marca. Wówczas wiadomo będzie bowiem jakie inwestycje mają szansę na finansowanie.
Co robią bydgoscy parlamentarzyści? Opozycja wyraża niepokój, a koalicja ich uspokaja – Dyrektor Jagodziński nas zapewniał – podkreśla dość często posłanka Teresa Piotrowska.
Dwa dni później ten sam urzędnik był gościem obrad Rady Miasta Bydgoszczy, radni byli bardziej dociekliwi i zapytali o finansowanie prac budowlanych, wówczas dyrektor musiał przyznać, że środków finansowych nie ma zagwarantowanych – Muszę być dobrej myśli – rzekł Mirosław Jagodziński.
I być może trzymanie kciuków jak proponuje nam część parlamentarzystów wystarczy i już za kilka tygodni będziemy mogli patrzeć na przyszłość regionu bardziej optymistycznie. Gorzej jak się jednak spełni inny scenariusz, wówczas nie tylko politycy PO i PSL będą mieli problem, ale stracą przede wszystkim bydgoszczanie i ich sąsiedzi.
Kilkanaście dni temu rząd podjął niekorzystną decyzję dla Dolnego Śląska, decydując o tym, że zamiast odcinka drogi ekspresowej S-3 powstanie obwodnica Warszawy. W odpowiedzi na to ponad 43 parlamentarzystów z 3 województw podpisało się pod zdecydowanym stanowiskiem. Dzisiaj przedstawiciel Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju obiecał realizacje kilku odcinków.
Być może uda się im w najbliższych tygodniach przekonać, aby zrealizować drogę S-3 aż do granicy z Czechami , w zamian za np. odcinek Bydgoszcz – Nowe Marzy S-5. U nas bowiem nie ważne co się będzie działo, to optymistycznego myślenia klasie politycznej nie będzie brakować.