Kilkadziesiąt tysięcy Polaków przeszło przez centrum Nowego Jorku

Fot. p-sfuk

Około pięć godzin trwał przemarsz Piątą Aleją Nowego Jorku 76 edycji Parady Pułaskiego. Nowojorski Manhattan zrobił się cały biało-czerwony. Tradycja polskich marsz patriotycznych sięga 1936 roku.

 

Łącznie w paradzie udział wzięło około 80 tys. Polaków, paradę poprowadziło 30 różnego rodzaju orkiestr.  Manifestacja polskości przeszła spokojnie, organizatorzy mogli liczyć na dużą życzliwość i wsparcie logistyczne ze strony władz Nowego Jorku.

 

Jednym z marszałków tegorocznego marszu był polski poseł Adam Kwiatkowski, który w wywiadzie dla serwisu Stefczyk.info mówił – To budujące, kiedy tyle tysięcy kilometrów od Polski cała społeczność polska, nie tylko z Nowego Jorku, ale z szerokiej okolicy maszeruje Piątą Aleją, sercem Manhattanu. To jest niesamowita promocja Polski, bo wiele tysięcy osób maszeruje, a jeszcze więcej osób,  Amerykanów się temu przygląda. Wielkim polskim świętem był zresztą cały ten dzień, rozpoczęliśmy go Mszą Św. w parafii Św. Patryka, na ołtarzu wystawiony był obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Sam przemarsz trwał ponad pięć godzin, kolejne delegacje z kolejnych stanów. Szli przedstawiciele polskich organizacji, szły orkiestry, przedstawiciele lokalnych władz, ale też przyłączyli się Amerykanie i przedstawiciele zupełnie innych krajów niż Polska. Wszyscy pod biało – czerwonymi i pod amerykańskimi flagami.

 

Kwiatkowski wspomina także o dużej życzliwości dla Polaków ze strony Amerykanów – Oni się cieszyli, szczerze cieszyli tym, że Polacy świętują. No, ale w końcu generał Pułaski to bohater nie tylko polski, ale też amerykański. Poczuliśmy pełną pomoc ze strony Amerykanów, to było konieczne, bo przecież parada to wielkie przedsięwzięcie infrastrukturalno-techniczne. Trzeba było zamknąć te wszystkie ulice, zabezpieczyć imprezę ze strony policji. Życie na Manhattanie zostało zdezorganizowane, ale nie było widać, aby oni byli z tego powodu źli. Widać było, że chcą pomóc, bo dla nich to nie tylko polskie święto, ale w jakimś sensie to także ich święto.

 

Zdaniem parlamentarzysty za oceanem zupełnie inaczej traktuje się symbole narodowe i tego typu uroczystości – W Ameryce symbole narodowe są traktowane jak świętość. I to bez względu, czy chodzi o symbole państwa obecnego zamieszkania, czyli Stanów Zjednoczonych, czy są to flagi narodowe polskie. Część osób niosła też flagi innych państw, być może wynika to z tego, że są w rodzinach wielonarodowych. To rzeczywiście zastanawiające, że w Nowym Jorku jest to możliwe, a na ulicach Warszawy mamy do czynienia z jakimiś czekoladowymi marszami pod purpurowymi sztandarami. Ale to jest problem instytucji państwa. Smutny jest także fakt, że amerykańskiej parady nie zaszczycił swoją obecnością najwyższy przedstawicie Polski w Stanach Zjednoczonych, pan ambasador nie był łaskaw przyjechać z Waszyngtonu. To też jest jakiś gest, to znaczy, że dla pana ambasadora, że dla polskich władz ta parada Pułaskiego nie jest aż tak ważna

 

Fot:Fot. p-sfuk

 

Kazimierz Pułaski uczestniczył w konferencji barskiej, biorąc udział w walce z siłami armii rosyjskiej. Wsławił się między innymi obroną Jasnej Góry na przełomie lat 1770-1771. Podjął się zadania uprowadzenia nieudolnego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. To mu się mu jednak nie udało, został skazany na śmierć. Z tego powodu wyemigrował za ocean, gdzie walczył u boku Georga Waszyngtona o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Uważany jest za ojca amerykańskiej kawalerii.

 

Zginął w czasie oblężenia Savannach w 1779 roku.  W 2009 roku kongres USA nadał mu honorowe obywatelstwo kraju. W Polsce jest patronem kilku szkół oraz jego imię nosi jeden z okrętów wojennych służących w polskiej marynarce. 

 

Obraz Józefa Chełmońskiego – Kazimierz Pułaski pod Częstochową