Ostatni okres dla Platformy Obywatelskiej nie jest najlepszy. Spadające poparcie, różnego rodzaju afery, mniejsza przychylność mediów oraz poważne tarcia w koalicji. Dziwić zatem może, że w takim momencie minister Elżbieta Bieńkowska jest na tyle pewna siebie, że pod adresem Bydgoszczy pozwala sobie formułować groźby i szantażować bydgoskich polityków.
Przekaz jaki kieruje do naszego regionu pani minister brzmi dość prosto – My w Warszawie wiemy lepiej od was jak wasz region powinien się rozwijać. Na początku czerwca w Senacie pani minister Elżbieta Bieńkowska poinformowała zatem bydgoskich polityków oraz bydgoszczan, że jeżeli nie powstanie ZIT oparty o Bydgoszcz i Toruń, to żadnych pieniędzy dodatkowo nie otrzymamy. Lekceważąc przy tym wyniki konsultacji społecznych, a także politykę miejską jaką prowadzi Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, które chce, aby samorządy się organizowały oddolnie. Bydgoszcz takiej możliwości nie ma, bo pewna siebie pani minister wie lepiej!
Nic z tego, że Bydgoszcz bardziej oddziałuje na powiat nakielski i inowrocławski. Na siłę mamy budować ZIT z Toruniem, bo tak chcą politycy w stolicy.
Słaby region
Jak wnioskuje na pani minister nie robi nic fakt, że bezrobocie w większości powiatów kujawsko-pomorskiego przekracza 20%. Wdrażając to rozwiązanie (inwestowanie w sztuczną współpracę Bydgoszczy i Torunia) to sytuacja w tych powiatach będzie się pogarszać. Z punktu widzenia biurek urzędniczych w Warszawie lepiej zatem wydać miliard złotych na niepotrzebny tramwaj z Bydgoszczy do Torunia, niż ułatwić dostęp do dużego miasta mieszkańcom powiatu nakielskiego, nie mówię już o jakichkolwiek większych inwestycjach w powiecie sępoleńskim, gdzie degradacja odbywa się w sposób szczególny.
No jeżeli jednak nasze jedno ze słabszych województw w kraju nie spełni woli pani minister, to pieniędzy nie dostaniemy i upadek regionu będzie postępował jeszcze szybciej. Tak przynajmniej interpretuje słowa pewnej siebie pani minister.
Dość tej arogancji
Najgorszym rozwiązaniem jakie możemy w tej chwili zrobić to ulec temu szantażowi. Dlatego zachęcam do głośnego mówienia wśród znajomych o arogancji pani minister. Spokoju nie możemy dawać także naszym parlamentarzystom w szczególności z Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Piszmy listy, apele i memoriały. Pamiętajmy, że w przyszłym roku mamy podwójne wybory, a kto wie czy nawet nie potrójne, gdy kryzys w parlamencie się pogłębi.
Wielką politykę partyjną czas postawić na drugi front, bo w chwili obecnej waży się przyszłość naszych małych ojczyzn, którym zagraża brak kompetencji członków beznadziejnego rządu!
Pozwalam sobie na dość stanowczą publikację, bo tak debata publicnza nie może wyglądać, gdzie lekceważone są głosy samorządowców oraz zwykłyhch obywateli, którzy mimo dość powszechnej w narodzie bierności, biorą udział w konsultacjach społecznych.