O racach politycy zaczną mówić dopiero przed wyborami (komentarz)

Decyzją wojewody Ewy Mes na  meczu Zawiszy z Zagłębiem Lubin zamknięta zostanie trybuna ,,B”. Na tym sektorze kibice Zawiszy i Zaglębia, których łączy kibicowska przyjaźń, mieli kibicować swoich piłkarzy. Nic więc dziwnego, że dla kibiców ten mecz ma znaczenie szczególne. Decyzja wojewody to święto może zepsuć.

 

O zamknięcie trybuny wnioskowała policja, w związku z recydywą kibiców Zawiszy z odpalaniem pirotechniki. Wygląda to trochę tak, że skoro nie można znaleźć winnych, to ukarać trzeba klub. Jest to w pewnym stopniu stosowanie odpowiedzialności zbiorowej, która nie idzie z duchem polskiego prawodawstwa.

 

Dyskusja należy się jednak samej ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych, która zakazuje stosowania pirotechniki sankcjonując to karą nawet 5 lat pozbawienia wolności. Race wpisały się już dawno w krajobraz polskiej piłki nożnej, mają istotny wpływ w ubogacanie opraw przygotowywanych przez kibiców. Nic więc dziwnego, że fani piłkarscy domagają się ich legalizacji.

 

Temat rac pojawia się jednak głównie w okresie wyborów i chodź przy odrobinie dobrej woli rządzących można by stosowanie pirotechniki uznać za legalne, można odnieść wrażenie, że tej brakuje. Twórca obowiązującej ustawy generał Adam Rapacki w jednej z debat przyznał, że warto się zastanowić nad takim krokiem.

 

Decyzja wojewody Mes nie spotkała się z żadną reakcją lokalnych polityków, ci z kolei za pewne za rok będą tłumnie przypominać kibicom Zawiszy swoje zasługi dla klubu.