Prezes warszawskich Wszechpolaków pochodzi z Rynarzewa



Na czele stołecznego koła Młodzieży Wszechpolskiej stanął Łukasz Walczak, który urodził się w Rynarzewie. Do naszego regionu wraca jednak bardzo często, także z powodu miłości do klubu piłkarskiego, jakim jest bydgoski Zawisza.

 

O Ruchu Narodowym zaczyna się mówić coraz więcej, opinie są jednak podzielone. Pozwolę sobie zapytać przedstawiciela tego środowiska, o co w skrócie tak naprawdę tutaj chodzi?

Łukasz Walczak: Po tak zwanej przemianie ustrojowej w 1989 roku, demokracja liberalna zabetonowała polskie życie polityczne i społeczne. Przypudrowana władza ludowa i ich poplecznicy – w części niestety wywodzący się z „Solidarności”, zbudowali w Polsce system, który udział obywateli w życiu publicznym próbuje zmarginalizować do uczestnictwa w wyborach. Pozorne zmiany i elastyczny przepływ „świeżej krwi” spowodował, że od początku przy władzy mamy do czynienia właściwie cały czas z tą samą kliką. Prawica zdegradowała się do roli salonowego kółka wzajemnej adoracji i wydaje się, że zapomniała o codziennym, trudnym życiu Polaków. Politycy żyją od wyborów do wyborów, bojąc się podejmować trudnych decyzji, które blokują dyscyplina partyjna i troska o reelekcję. Odpowiedzią na to wydaje się powstały w 2012 roku społeczny Ruch Narodowy, czerpiący z ponad stuletniej tradycji obozu narodowego, który w zamierzeniu ma być siecią organizacji, stowarzyszeń, fundacji, związków i zrzeszeń, połączonych w narodowej idei, będący blisko problemów społeczności lokalnych, którego dewiza zawiera się w prostym haśle: „Bóg, Honor, Ojczyzna”.

 

Dlaczego Ruch Narodowy? Dlatego, że niesie za sobą absolutny powiew świeżości. Dzisiaj RN to kilkanaście tysięcy osób zrzeszonych w organizacjach ogólnopolskich, lokalnych, społecznych, zawodowych, religijnych, studenckich, uczniowskich, robotniczych – poprzez swoją wielopłaszczyznowość dotyka praktycznie każdej sfery życia Polaków. Poprzez swoje bogactwo w różnorodności, ale jedność w idei wydaje się twardszym i odporniejszym na wewnętrzne wstrząsy, niż NSZZ Solidarność. Jest to ruch oddolny, pełen młodych i aktywnych ludzi, którzy od wielu lat za darmo (w przeciwieństwie do polityków i partyjnych przybudówek) pracują dla dobra narodu i ojczyzny.
 

Jak z perspektywy Warszawy wygląda funkcjonowanie organizacji narodowych w naszym regionie?

Osobiście rozwój struktur narodowych w regionie bydgoskim uważam za bardzo dobry. Zawsze powtarzam, że wszystko zaczęło się na stadionie Zawiszy przy Gdańskiej 163a w Bydgoszczy. Kibice powołali Narodową Bydgoszcz, która zrodziła bydgoskie koło Młodzieży Wszechpolskiej i bydgoski oddział ONR. Zaczynając od kilku narodowych aktywistów i sympatyków idei, mamy dziś do czynienia z kilkudziesięcioma działaczami i jeszcze większą ilością sympatyków, którzy społecznie pracują na rzecz społeczności lokalnych. Organizowane są obchody rocznicowe, Grupa Patriotyczna Zawiszy bierze aktywny udział w upamiętnianiu bohaterów Powstania Wielkopolskiego, Kampanii Wrześniowej i wcześniejszych konfliktów, podczas których życie za Ojczyznę oddawali mieszkańcy naszego regionu.


Dla mnie, jako Narodowca – wzrost popularności idei narodowej w moich rodzinnych stronach jest tym ważniejszy, że to przecież właśnie obóz narodowy tak zaciekle walczył o powrót Wielkopolski, Kujaw i Pomorza do Polski po 123 latach zaborów. O te ziemie w Wersalu zawzięcie walczył Roman Dmowski i aktywnie wspierał wizję „piastowskiej Polski”, za co nasi wdzięczni przodkowie odwdzięczyli się mu gigantycznym poparciem przez cały okres międzywojnia, kiedy popularność Endecji w regionie była tak duża, że porównać ją można chyba do Małyszomanii z czasów wielkich sukcesów skoczka z Wisły.

 

 

Pozwolę sobie przejść do konkretów. Głównym problemem dla ludzi młodych staje się bezrobocie. W powiecie nakielskim przekracza ono już 25%. Taka niestabilna sytuacja przekłada się na to, że młodzi boją się zakładać rodziny. Zapytam wprost – co macie im do zaoferowania jako ruch społeczny?

Nie jesteśmy partią polityczną, póki co skupiamy się na pracy społecznej. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że w naszym regionie mieszka wielu zdolnych ludzi, którym państwo poprzez sztuczne blokady i brak wspierania lokalnych przedsiębiorców blokuje drogę rozwoju. Sam jestem przykładem tego, że w poszukiwaniu perspektyw wybrałem studia w Warszawie. Nie jestem jednak jedyny – moi koledzy i koleżanki wyjeżdżają do Poznania, Gdańska, Wrocławia, albo do pracy zagranicę. Jako Ruch Narodowy wywieramy stałą presję na rządzących i zachęcamy ludzi do organizowania się, brania spraw we własne ręce. Nie tak dawno protestowałem w Sejmie wraz z grupką aktywistów ruchu przeciwko paktowi fiskalnemu, który mógłby w imię sztucznego oszczędzania, krępującego decyzje rządzących, mógłby spowodować drakońskie oszczędności na pakietach socjalnych dla potrzebujących i rodzin wielodzietnych. Powtarzam jednak jeszcze raz – nie jest tak, że jako Polacy nie mamy na nic wpływu. Wytworzyło się błędne przekonanie, jakoby jedyną możliwością wpłynięcia na władzę były wybory. Polacy to naród zdolny, z którym władza powinna się liczyć – dlatego naprawdę zachęcam do tworzenia oddolnych inicjatyw społecznych, gdyż tysiąc samotnych głosów znaczy niewiele, ale tysiąc głosów zorganizowany w jeden, np. w ramach stowarzyszenia posiadającego osobowość prawną – to już coś.

 

Kujawsko-Pomorskie się wyludnia. Z jednej strony związane jest to z problemami gospodarczymi, ale czy nie zauważasz także zaniku tożsamości lokalnej? Jak w Twojej opinii można budować poczucie patriotyzmu lokalnego wśród mieszkańców powiatu nakielskiego lub bydgoszczan?

Jako osoba, która większość życia spędziła w Rynarzewie, uczęszczałem do Zespołu Szkół im. Powstańców Wielkopolskich. Tradycja heroicznej, zwycięskiej walki o polskość serca naszego kraju (bo przecież w Wielkopolsce zaczęła się nasza historia) jest wspaniałym przykładem do zbudowania tożsamości, opartej na przywiązaniu do swojej małej Ojczyzny, jaką są Pałuki, czy też tej większej, Polski. Jako Pałuczanin jestem dumny z historii mojej małej Ojczyzny, którą należy wręcz epatować i w myśl zasady „nie mówię szeptem, gdy mówię skąd jestem”, promować lokalną, pałucką tradycję wśród młodych ludzi. Nie chciałbym jednak wyjść na ignoranta, pragnąłbym więc zaznaczyć, że budowa pamięci o wydarzeniach z czasów powstania jest pielęgnowana z wielką starannością w moich stronach, o co dbają dyrektorzy szkół, duchowieństwo oraz Ci najważniejsi – rodzimi mieszkańcy.
 

Jaki wpływ może mieć na to środowisko kibiców Zawiszy Bydgoszcz, z którym się utożsamiasz? Środowisko kibiców Zawiszy bardzo aktywnie dba o rozwój lokalnego patriotyzmu. Pielęgnowane i odnawiane są pomniki bohaterów związanych z Bydgoszczą (np. odbudowa pomnika nagrobnego Gen. Karnickiego), kibice Zawiszy z Janikowa od jakiegoś czasu patronują akcji inspirowania lokalnych fan clubów z Szubina, Mogilna, Inowrocławia, Kcyni itd. do kultywowania pamięci o powstaniu, na trybunach nie zapomina się o bohaterach i państwowych rocznicach. Dlatego z tego miejsca chciałbym bardzo podziękować Stowarzyszeniu Kibiców Zawiszy Bydgoszcz, kolegom z grupy Ultras WKS’10 i całej niebiesko-czarnej braci za to, że pokolenia się zmieniają, ale przekonania pozostają – właśnie przez wpajane na tych trybunach wartości. Przejeździłem z tymi ludźmi tysiące kilometrów za Zawiszą – i poznawszy tych ludzi wiem, że patriotyzm na Gdańskiej, podobnie jak WKS Zawisza – nigdy nie zginą!