Przed nami rok wzrostu bezrobocia

Bezrobocie w kraju na koniec roku 2013 ma wynieść, tak przewiduje minister Jacek Rostkowski. W te zapewniania jednak mało już kto wierzy, zdaniem głównego ekonomisty SKOK Janusza Szewczaka będzie to przynajmniej 15-18%.

Szewczak przewiduje także, że w budżecie państwa zabraknie przynajmniej 20 miliardów złotych. Pod koniec grudnia bezrobocie w Polsce wyniosło 14%, a przed nami dopiero największa fala zwolnień. Pracowników zwalniać planuje zarówno PKP, Poczta Polska, Lotos, czy chociażby bydgoski Zachem.

 

W kujawsko-pomorskim bezrobocie wynosi już ponad 17%. Po za Zachemem upaść może jednak także bydgoski Formet i fabryka obrabiarek. Uderzy to jednak nie tylko w bydgoski rynek pracy, ale także i w powiatach ościennych, którzy znajdowali zatrudnienie w tych fabrykach. W powiatach nakielskim i inowrocławskim bezrobocie już dzisiaj wynosi około 22%, w sępoleńskim powyżej 23%.

 

Nieprawdą jest, że kapitał nie ma narodowości. Fiat w Polsce ogranicza zatrudnienie mimo, że jest to jedna z najlepszych fabryk, po to aby ratować miejsca pracy we Włoszech. Zagraniczne firmy mogą z tego powodu rozpocząć zatem także redukcję zatrudnienia w naszym kraju.

Dużym problemem w całej Unii Europejskiej jest bezrobocie wśród młodych ludzi. W naszym kraju wynosi ono już około 30% (osoby do 30 roku życia). Tutaj błędem było podwyższanie wieku emerytalnego, gdyż osoby, które będą musiały dłużej pracować na emeryturę, będą blokowały miejsca pracy młodym.

 

Brak jakiejkolwiek wizji

W kwestii rosnącego bezrobocia polskie władze nie mają żadnego racjonalnego pomysłu. Wszystko bowiem co się proponuje to są prowizoryczne rozwiązania, których skuteczność może równać się z tym, ze zachęcano młodych do studiowania tylko po to, aby pozbyć się ich na kilka lat z rynku pracy. Dzisiaj coraz większą grupę wśród bezrobotnych stanowią bowiem absolwenci wyższych uczelni.

 

W Polsce nie ma przemysłu, który mógłby dać pracę, ponadto funkcjonowanie administracji jest bardzo drogie, a państwo nieprzyjazne działalności gospodarcze. Chcąc uzyskać realne oszczędności należy bowiem zacząć walczyć z niepotrzebnym zatrudnieniem w urzędach. Nie mamy przemysłu, który mógłby stworzyć miejsca pracy, za to stajemy się krajem urzędników. Tutaj potrzeba jednak odważnych i racjonalnych decyzji.

 

Prowadzenie działalności gospodarczej w Polsce staje się coraz trudniejsze. Zarówno z powodu wysokich podatków, jak i ich małą stabilność. Jeżeli rząd przeforsuje pomysł wprowadzenia od 1 lipca podatku VAT w wysokości 25%, zmaleć może popyt i doprowadzić kolejne przedsiębiorstwa do bankructwa.