S-5 jest zagrożona (komentarz)

Wystąpienie senatora Andrzeja Kobiaka, w którym wyraził obawę o przyszłość odcinka Bydgoszcz – Nowe Marzy wywołały burzę. Jestem daleki od tworzenia teorii spiskowej wokół jednego oświadczenia, ale do póki rząd nie opublikuje załącznika w którym ta inwestycja zostanie zapisana, to powinniśmy czuć niepokój i z wielką uwagę trzymać rękę na pulsie.

 

W środę o drodze ekspresowej S-5 rozmawiano na sesji Rady Miasta Bydgoszczy i nie wszyscy mogli to zauważyć, ale w wypowiedział zarówno regionalnego oddziału GDDKiA Mirosława Jagodzińskiego oraz prezydenta Rafała Bruskiego można było zauważyć brak pewności, że ta droga w 2018 roku na pewno powstanie.

 

Jagodziński przedstawił harmonogram prac, ale pytany przez radnych, czy na pewno w tym terminie uda się inwestycje zrealizować, uwarunkował to wszystko od tego czy dostanie z Warszawy pieniądze.

 

Prezydent Bruski natomiast stwierdził, że różne odcinki drogi ekspresowej S-5 będą elementem negocjacji w ramach tzw. pakietu negocjacyjnego. Zatem sceptyczne podejście do obietnic, które kilka miesięcy temu składał w Bydgoszczy minister Sławomir Nowak, jest w tej sytuacji bardzo wskazane.

 

S-5 to nie tylko interes Bydgoszczy

Ta inwestycja ma kluczowe znaczenie dla przynajmniej czterech województw. Okazuje się bowiem, że firmy z zachodniej Polski wolą pakować towary na eksport międzykontynentalny w holenderskim Rotterdamie niż w Gdańsku i jako główny powód tego podają brak S-5, która zapewniała by komfortową komunikację z Trójmiastem.

 

S-5 ma przede wszystkim kluczowe znaczenie także dla mieszkańców powiatu nakielskiego, żnińskiego, świeckiego. Istotne jest zatem, aby o tę inwestycję aktywnie zabiegali nie tylko bydgoszczanie, ale także i mieszkańcy tych terenów.