Sprawa Drukarni wymaga ukarania winnych



W ostatnich dniach toczy się ponownie dyskusja na temat przyszłości Centrum Handlowego ,,Drukarnia”. Prawnie ta sprawa jest dość zawiła i nie zanosi się, aby w ciągu najbliższych miesięcy została rozwiązana.

 

Formalnie problem jest takiej natury, że wydano projekt na budowę centrum handlowego mimo, że nie był uchwalony wcześniej plan zagospodarowania przestrzennego przez Radę Miasta, czego wymają przepisy prawa polskiego.

 

Sprawa ciągnie się już kilka lat. W 2011 roku radni uchwalili nawet plan zagospodarowania, ale już w połowie ubiegłego roku został on zakwestionowany przez wojewodę, z tego powodu na początku obecnego roku Sąd Administracyjny uchylił go. Miasto będzie domagało się kasacji tego wyroku, ale już na wszelki wypadek Rada Miasta podjęła uchwałę w sprawie opracowania nowego dokumentu, który ma być gotowy za rok, czyli sprawa tak szybko nie będzie zamknięta. Radny SLD Jacek Bukowski jest zdania, że nowy plan uchwalać będą już radni nowej kadencji.

 

Do nas skierowano natomiast wczoraj oświadczenie inwestora, który wybudował ,,Drukarnię”, w którym czytamy wyjaśnienia, że z punktu widzenia inwestycyjnego wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Z tymi stwierdzeniami zgadzają się także pracownicy ratusza.

 

Oznacza to, że problem ma głównie Miasto Bydgoszczy, bo nawet, gdyby okazało się, że obiekt należy rozebrać, to inwestor będzie w tej kwestii występował jako poszkodowany i będzie miał możliwość domagania się od Bydgoszczy odszkodowania, które może być bardzo dotkliwe dla miejskiej kasy. Ponadto miasto straci w oczach inwestorów, jako mało stabilne przy inwestowaniu.

 

Łatwo wskazać tutaj winnego, czyli urzędników ratusza, którzy mimo braku planu wydali pozwolenie na budowę. Problem w tym, że z informacji jakimi dysponujemy, do tej chwili nikomu nie postawiono zarzutów. W tym przypadku nie mieliśmy jednak ze zwykłym niedopatrzeniem urzędniczym, ale poważnymi zaniedbaniami, za co polityczną odpowiedzialność ponosi były prezydent Konstanty Dombrowicz oraz odpowiedzialni za tę kwestię zastępcy. 

 

Gdy nie rozstrzygniemy tutaj winy, to damy przyzwolenie na dalsze tego typu praktyki w bydgoskim samorządzie, które są ze szkodą dla mieszkańców i wizerunku Bydgoszczy.