Szybka kariera zwących się bydgoszczanami, jeszcze szybciej dobiega końca



Stowarzyszenie My Bydgoszczanie będące zbieraniną byłych władz Bydgoszczy dość szybko  zrobiło wokół siebie dość duży szum w debacie publicznej. Wszystko za sprawą walki o niższe opłaty za gospodarkę odpadami. Szybka kariera jeszcze szybciej się zaczyna kończyć, po porażce na ostatniej sesji Rady Miasta.

Stowarzyszenie założył były prezydent Konstanty Dombrowicz, wraz z grupą swoich współpracowników. Część z tych osób zawodowo zależna jest od marszałka województwa, który w Bydgoszczy zbyt wielu fanów nie ma, szum robiony przez tę organizację na pewno politycznie wzmacniał by pozycję Całbeckiego w relacjach z władzami Bydgoszczy.

 

29 maja pod ratuszem miały pikietować setki osób, a wnioskodawcy chcieli pokazać swoją siłę przekazując kilkanaście tysięcy podpisów bydgoszczan pod projektem obniżającym opłaty za odbiór śmieci. Zamiast tego przyszło około 100 osób, a wnioskodawca nie był wstanie uzasadnić ekonomicznie radnym założeń swojego projektu. Nic więc dziwnego, że radni propozycji nie przyjęli.

 

Odpowiedź na pytanie, dlaczego na protest przybyło tak mało osób wyczytać możemy w gazetce związkowców z MZK. Wynika z niej bowiem, że frekwencję stowarzyszeniu mieli podbić właśnie związkowcy z komunikacji publicznej – Pan Dzakanowski potrzebuje frekwencji pod Ratuszem, tylko po to, aby wywrzeć nacisk na Radnych i Prezydenta Bydgoszczy na przyjecie Jego projektu uchwały o opłatach śmieciowych – napisał przewodniczący związkowców Andrzej Arndt, który dodał, że w swoich wystąpieniach Pan Dzakanowski, ani nikt  ze stowarzyszenia My Bydgoszczanie nie poruszył  problemów pracowników MZK – Nasza organizacja nie będzie uczestniczyła w Jego kampanii wyborczej – pisze Arndt dalej.

 

Ta sytuacja pokazuje, że stowarzyszenie prezydenta Dombrowicza i jego współpracowników nie specjalnie może liczyć na wsparcie wszystkich organizacji związkowych, co miało być siłą budowanego przez nich ruchu społecznego. Co jest kolejną porażką.

 

Na koniec należy się odnieść do anonimowego komunikatu stowarzyszenia My Bydgoszczanie, w którym autor krytykuje młodzieżówkę Solidarnej Polski za podejmowanie współpracy ponad podziałami politycznymi z innymi organizacjami młodzieżowymi, gdzie głównym celem jest wspólna walka o interes Bydgoszczy. Najprawdopodobniej napisane zostało to pod wpływem emocji, ale to stwierdzenie będzie towarzyszyć stowarzyszeniu przez długi czas.