Tak Inowrocław zaintrygował Bydgoszcz do działania



Fot: Marek Brodowski

W poniedziałek o 14 po raz kolejny mieszkańcy Inowrocławia będą blokować najbardziej ruchliwe a mieście arterie. Historia w pewnym sensie zatoczyła koło, gdyż podobny protest odbywał się na początku 2011 roku. Był on inspiracją do działania dla bydgoszczan.

W grudniu 2010 roku Bydgoszcz oburzyła informacje, że budowa drogi ekspresowej S5 w latach 2011-2015  nie będzie miała miejsca, ciężko było wskazać także jakikolwiek termin realizacji tej inwestycji. Niepokój panował także w Inowrocławiu, gdyż budowa obwodnicy była zagrożona.

 

Niespełnione obietnice

Na irytacje mieszkańców mógł wpłynąć fakt, że kilka miesięcy wcześniej na wiecu wyborczym kandydującego na stanowisko prezydenta Bronisława Komorowskiego, czołowi politycy Platformy Obywatelskiej obiecali szybką budowę obwodnicy Inowrocławia. Z kolei na jesień w Bydgoszczy gościł premier Donald Tusk, który składał obietnice dotyczące budowy drogi S5.

 

Zaczęło się w Inowrocławiu

Przy wsparciu władz miasta 13 stycznia 2011 został zorganizowany protest, w ramach którego mieszkańcy Inowrocławia zablokowali najbardziej ruchliwe ulice. W akcji udział wzięli także posłowie Anna Bańkowska i Tomasz Latos oraz przedstawiciele młodzieżówki SLD. To właśnie wtedy wśród młodych zrodził się pomysł, aby zorganizować blokadę ulicy Wyszyńskiego w Bydgoszczy.

 

Jeszcze tego samego dnia opracowano koncepcję bydgoskiego protestu. Jego powodzenie miało się oprzeć głównie o apolityczność, dlatego do współpracy zaproszono także inne grupy młodzieżowe – między innymi PiS i PJN.

 

Zanim jednak doszło do protestu w Bydgoszczy, do Warszawy pojechało kilka autokarów z mieszkańcami Inowrocławia, którzy zorganizowali pikietę pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Prezydent Brejza spotkał się z wiceministrem infrastruktury, który dał do zrozumienia, że jest nadzieja na inowrocławską inwestycję.

 

Warto wspomnieć, że w czasie tej manifestacji powstał jeden ze spotów promujących bydgoską blokadę.

 

{youtube}COxS_U0LYiw{/youtube}

 

Bydgoszczy poszło gorzej

Młodzi inicjatorzy protestu nie mogli liczyć specjalnie na wsparcie władz miasta, tak jak to było w Inowrocławiu. Spowodowane było to w głównej mierze sytuacją polityczną. Także można było zauważyć małą niechęć z kierunku Telewizji Polskiej, która straszyła wielkimi utrudnieniami w mieście, w czasie protestu.

 

Protest w porównaniu z Inowrocławiem ściągnął mniejszą grupę bydgoszczan, a działania policji sprawiły, że ulica Wyszyńskiego była niemalże wyłączona z ruchu, co znacząco popsuło efekt blokady. Parlamentarzyści ponad podziałami (bez partii rządzących) oraz mieszkańcy, wspólnie protestowali.

 

Mijają lata

Wydawać by się mogło, że kolejne zabiegi władz Inowrocławia przyniosą ostatecznie sukces. W poniedziałek minister Sławomir Nowak poinformował jednak, że  obwodnicy tego miasta nie ma na razie w planach. Z tego powodu planowana jest kolejna już manifestacja.

 

W przypadku drogi S5 ogłoszono już termin zakończenia inwestycji – sierpień 2017 roku. Wydawać by się mogło, że bydgoszczanie wyszli lepiej (należy pamiętać, że droga S5 to inwestycja dużo bardziej priorytetowa z punktu widzenia kraju od obwodnicy Inowrocławia).

 

 

Pamiętajmy jednak, że jest to już kolejna obietnica, zatem cały czas bydgoszczanie muszą być w pogotowiu, gdyż uwierzenie na słowo kolejnemu politykowi było by mało odpowiedzialne.

 

Lekcja obywatelska

Podsumowując można rzecz, że Inowrocław dał Bydgoszczy lekcje z postawy samorządowej. Zachęcam mieszkańców obu miast do refleksji dotyczącej funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego w naszym regionie. Zapewne ciężko tu wystawić było by wysoką ocenę, jest jednak i tak lepiej niż było 3 lata temu. Niech to będzie motywacja dla nas, abyśmy w coraz większym stopniu angażowali się w sprawy społeczne.