Wolność słowa według działacza PiS



W czwartek miała miejsce konferencja prasowa poświęcona organizowanemu w marcu marszowi Żołnierzy Wyklętych. Zorganizowano ją tylko dla wybranych mediów, tzn. tych wytypowanych przez lidera klubu Gazety Polskiej Krystiana Frelichowskiego. Być może ten fakt należało by przemilczeć, gdyby nie to, że działalność środowiska Gazety Polskiej w głównej mierze polega na walce o wolność słowa.

 

Klub Gazety Polskiej z Krystianem Frelichowskim na czele aktywnie uczestniczył w protestach w obronie TV Trwam, gdzie głośno mówiono, że część mediów jest dyskryminowanych i domagano się równego traktowania środków masowego przekazu.

 

To jak powinno wyglądać równe traktowanie mediów pokazuje Frelichowski w swojej działalności publicznej. Kilka tygodni temu odbyła się konferencja prasowa kilku organizacji w sprawie pomocy dla Polaków na Białorusi. Podobnie jak to było wczoraj, naszej redakcji o tym nie powiadomiono. W obu przypadkach za powiadomienie mediów odpowiedzialny był Krystian Frelichowski. Nie wszystkie organizacje biorące udział w konferencji nie zostały poinformowane o tym, że Frelichowski planuje dobierać media. Efektem takiego działania była tylko szkoda dla inicjatywy towarzyszącej konferencji, gdyż dotarła przez to do mniejszego grona odbiorców. Nie krył oburzenia tym faktem radny Stefan Pastuszewki, który był jednym z pomysłodawców wspierania rodaków za wschodnią granicą.

 

Ze strony organizacji które brały udział w tych konferencjach nie usłyszeliśmy nigdy zarzutu nierzetelnego przedstawiania wydarzeń. Po za Klubem Gazety Polskiej, który twierdzi, że zaniżamy frekwencję marszy organizowanych przez tą organizację. Z tym zarzutem się jednak nie zgadzamy. 

 

Straszą zakazem zgromadzeń publicznych

Klub Gazety Polskiej organizuje każdego 10-dnia miesiąca upamiętnienie katastrofy smoleńskiej. Na jednym ze zgromadzeń Frelichowski informował, że nowe przepisy dotyczące zgromadzeń publicznych mogą doprowadzić do zakazywania organizowania manifestacji. Nie zostało to może powiedziane dosłownie, ale sugerowało starszym osobą, że władza szykuje się do ograniczenia wolności zgromadzeń.

 

Praktyka ostatecznie się okazała zupełnie inna, gdyż nowe przepisy co prawda nałożyły na organizatorów zgromadzeń większe obowiązki formalne, ale bydgoscy urzędnicy udzielają pełnego wsparcia, aby składane informacje o zgromadzeniach zostały przyjęte jako prawidłowe.

 

Takim działaniem Frelichowski gromadzi wokół siebie kilkadziesiąt osób, ale szkodzi ogólnemu wizerunkowi partii – powiedział nam anonimowo jeden z działaczy Prawa i Sprawiedliwości w Bydgoszczy – Po śmierci Marka Rosiaka (od redakcji: zamordowany asystent jednego z łódzkich posłów PiS) pod pomnikiem twierdził on, że jemu także się grozi za mówienie prawdy . Może część osób stwierdzi, że jest bohaterem, partie naraża jednak na śmieszność.

 

Nasz rozmówca przyznaje, że w 2006 roku PiS miał w Bydgoszczy 12 radnych, dwa lata temu ledwo 6 – W Bydgoszczy nasza partia staje się coraz mniej poważnie traktowana.

 

Bydgoszcz stała się sowiecką kolonią – tymi słowami na Facebook Krystian Frelichowski skomentował porażkę Konstantego Dombrowicza z Rafałem Bruskim.

 

PiS nie widzi problemu

Na temat wypowiedzi Krystiana Frelichowskiego władze bydgoskiego PiS wypowiadają się niechętnie., chowając głowę w piasek. Głównie spowodowane jest to bezsilnością. Od 2009 roku Frelichowski jest członkiem Rady Politycznej Prawa i Sprawiedliwości. To jedno wielkie nieporozumienie, na konwencji w Poznaniu chodziło głównie o to, aby zrobić na złość radnemu Tomaszowi Redze, który miał być w Radzie Politycznej – wyjaśnia nam jeden z członków partii. Nie jest to jednak wielka tajemnica, gdyż potwierdza to wielu działaczy bydgoskiego PiS.

 

Komentarz autora:

Ciężko było by mi się zgodzić z tym, że współpraca instytucji państwowych i samorządów z mediami wygląda idealnie. Sam jestem wstanie przygotować dużą listę zarzutów. Zadaniem opozycji jest krytykowanie wszelkich nadużyć w tym zakresie. Przykład który przytoczyłem sprawia jednak, że mam duże wątpliwości, że gdy władza w Polsce się zmieni, to przestanie funkcjonować zjawisko dyskryminowania mediów.