Ponad 18 tys. widzów obejrzało na PGE Arenie w Gdańsku mecz pomiędzy miejscową Lechią a bydgoskim Zawiszą, z tego ponad tysiąc fanów przyjechało z Bydgoszczy. Lechia, która jeszcze niedawno gościła na pozycji lidera T-Mobile Ekstraklasy, w pojedynku z Zawiszą wywalczyła jeden punkt.
I chodź gra bydgoskiego klubu specjalnie nie zachwycała z powodu braku pomysłu, to można już śmiało powiedzieć, że forma Zawiszy zaczyna się stabilizować.
Pierwsza bramka wpadła w 24 minucie, po błędzie obrońców Zawiszy do dośrodkowania doszedł niepilnowany Piotr Grelczak, który pokonał Wojciecha Kaczmarka.
Dziesięć minut później kibiców na stadionie i przed telewizorami mógł zachwycić jednak nowy nabytek bydgoskiego klubu Luis Carlos, który ograł dwóch obrońców Lechii, a swoją akcję zakończył zdobytą bramką.
W drugie połowie Lechia próbowała zdobyć zwycięską bramkę, to się jednak tej drużynie nie udało. Zawisza zapisuje na swoim koncie kolejny punkt i z tego rezultatu bydgoszczanie powinni się cieszyć.
Jesteśmy zadowoleni z tego wyniku. Każdy punkt zdobyty na wyjeździe jest bardzo ważny. W tym meczu było mało sytuacji bramkowych, obie drużyny starały nie doprowadzać do groźnych sytuacji w swoim polu karnym. Liczyliśmy, że uda nam się złapać Lechię po stronie motorycznej – mówił po meczu trener Ryszard Tarasiewicz – Dla nas są to ważne punkty.
Uważam ten remis za uczciwy. Chodź w ostatnich sytuacjach Lechia próbowała nas zdominować to jednak nie pękliśmy – skomentował występ Zawiszy kapitan Łukasz Skrzyński.
Lechia Gdańsk – Zawisza Bydgoszcz 1:1
24’ Piotr Grzelczak – 34’ Luis Carlos