Artysta rozbudza kontrowersje a podatnik płaci za ochronę



Bydgoszcz jest tak bogatym miastem, że w imię znanej tylko niektórym artystom kontrowersji Teatr Polski finansuje rosłych pracowników agencji ochrony. Za wszystko zapłacą bydgoscy podatnicy.

Piątkowa projekcja spektaklu ,,Golgota Picnic” przyciągnęła ponad tysiąc protestujących. W tym samym czasie wnętrze Teatru Polskiego zamieniło się w twierdzę. Terenu od wewnątrz pilnowali rośli ochroniarze, wszystkie osoby wchodzące były przez schowanych w oknie pracowników ochrony nagrywani, w tym także dziennikarze. Z kolei za teatrem ukryte były siły policyjne w pełnym rynsztunku, z tarczami, w gotowości na wypadek ewentualnych zamieszek. Za tą gotowość podatnicy zapłacą przynajmniej kilka tysięcy złotych. Co prawda do żadnych zamieszek nie doszło i policja interweniować nie musiała, ale procedury wymagały takiej gotowości.

 

Dzisiaj o piątkowej projekcji pamięta już mało kto, również i emocje z tym związane wygasają. Jednak przez to, ze odchodzący dyrektor Łysak postanowił się pożegnać ,,z pompą” jesteśmy jako społeczeństwo ubożsi.

 

W ubiegły wtorek temat był poruszany na Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego Rady Miasta Bydgoszczy. W kuluarach niemalże wszyscy byli zgodni – to jest niepotrzebne prowokowanie i szukanie kontrowersji społecznych. Z tego powodu część radnych PO zapowiedziało przekonanie prezydenta Bruskiego do zablokowania tej projekcji, tak jak to zrobiły władze Poznania, które doszły do wniosku – po co nam to wszystko.