Jako, że przekaz kreowany przez ratusz oraz opozycję dla wielu bydgoszczan może wydawać się trudny do zrozumienia, zdecydowaliśmy się na cykl publikacji, w których oceniamy włodarzy miast za ostatnią kadencje. Obserwując ich prace właściwie na co dzień jesteśmy wstanie zauważyć dokonania, których inni nie widzą, ale też i popełniane przez prezydentów błędy.
Z kadencji Rafała Bruskiego zauważyć można było zmianę filozofii władz miasta dotyczącą kształcenia. Ratusz nieco się zamknął na uniwersytety stawiając głównie na rozwój szkolnictwa zawodowego., przede wszystkim poprzez Bydgoski Klaster Przemysłowy. Sam prezydent dość stanowczo odniósł się też do akademickich kierunków humanistycznych, gdzie odsetek bezrobotnych jest najwyższy – grożąc rektorom, że miasto nie będzie wspierać kształcenia bezrobotnych. Ostatnie lata to zatem systematyczny rozwój bydgoskiego szkolnictwa zawodowego.
Dużo emocji w tej kadencji wywołały także debaty na temat taryf w komunikacji publicznej. Bruski był dość ostro atakowany przez oponentów za chwilowe zniesienie bezpłatnych przejazdów dla seniorów. Nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie on wprowadził dość radykalne zniżki dla rodzin wielodzietnych.
Wiele zmieniło się też w przestrzeganiu przez władze standardów demokratycznych. Jeżeli przypomnimy sobie sytuację, gdy 4 lata temu Helsińska Fundacja Praw Człowieka musiała interweniować w sprawie szkalowania przez prezydenta Dombrowicza radnych za pieniądze publiczne, to dzisiaj od Bydgoszczy inne samorządy mogą się uczyć. Na początku kadencji prezydent nie miał oporów, aby propagandowy ,,Kurier Ratuszowy” zlikwidować. Uzyskanie z kolei informacji publicznych w większości przypadków drogą elektroniczną jest możliwe nawet w kilka godzin, co w administracji publicznej jest obecnie cały czas dość rzadko spotykanym zjawiskiem.
Nie wszystko jednak tak pięknie
Największą wadą prezydenta Rafała Bruskiego jest na pewno pewna podległość partyjna, stąd też w przeciwieństwie do inowrocławskiego prezydenta Ryszarda Brejzy, stara się jak najmocniej unikania krytyki władzy państwowej. Poparcie wielu bydgoszczan utracić po przegranej batalii o ZIT, gdzie właściwie już na ostatniej prostej zadecydowały układy partyjne. Popełnione błędy kosztowały Bydgoszcz ambicje metropolitarne. Następstwa tego są zatem dość rozległe.
Sport wokół którego opierać się miała główna strategia promocyjna Bydgoszczy także w tej kadencji kuleje. Z bydgoską Polonią jest coraz gorzej, z kolei w przypadku Zawiszy mamy do czynienia z niepotrzebną wojną ze Stowarzyszeniem Piłkarskim ,,Zawisza”, która uderza bezpośrednio w niczemu winne dzieci. W przypadku tego konfliktu prezydent nie potrafił stanąć ponad podziałami, ale popierając jedną ze stron stał się jego uczestnikiem.