Będą chcieli odwołać Bruskiego?

Grupa torunian złożyła do komisarza wyborczego wniosek o odwołanie prezydenta swojego miasta oraz Rady Miasta. W ten sposób chcą zademonstrować przeciwko rosnącemu bezrobociu w mieście i coraz gorszym warunkom socjalnym.  Ta inicjatywa nie ma jednak zbyt dużych szans na powodzenie, z powodu faktu, iż wybory samorządowe odbędą się już za kilka miesięcy.

W opinii wnioskodawców prezydent Zaleski przez ostatnie 12 lat zajmował się budową mostu, zaniedbując przy tym sprawy związane z rozwojem przemysłu. Według naszych ustaleń inicjatorzy tej akcji nie są związani z żadną z partii politycznych.

 

Nieoficjalnie się mówi, że wniosek o skrócenie kadencji prezydenta Rafała Bruskiego mogą chcieć złożyć osoby związane z byłym prezydentem Bydgoszczy Konstantym Dombrowiczem. Podjęcie takiego kroku miało by jednak tylko wydźwięk medialny, gdyż z punktu widzenia formalnego doprowadzenie do rozpisania referendów w obu miastach było by trudne.

 

Zgodnie z ordynacją po złożeniu takiego wniosku w ciągu 2 miesięcy należy zebrać podpisy 10% uprawnionych do głosowania obywateli (w Toruniu około 15 tys. w Bydgoszczy ponad 29 tys.). Te podpisy należy złożyć jednak nie później niż 8 miesięcy przed zakończeniem kadencji, czyli mniej więcej w ostatnim tygodniu marca. Z punktu widzenia logistycznego jest to niemalże niemożliwe do wykonania.

 

W kujawsko-pomorskim kilka miesięcy temu podjęto próbę odwołania prezydenta Włocławka Andrzeja Pałuckiego. Frekwencja w trakcie trwania referendum była jednak zbyt niska, aby uznać je ważne. Prokuratura bada natomiast, czy podpisy nie były sfałszowane, bowiem jak się okazywało, na listach znajdowały się podpisy osób nieżyjących od kilku lat.

 

Gdyby jakimś cudem referendum w Bydgoszczy uznane było za ważne, to na ostatnie tygodnie kadencji Bydgoszczą zarządzał by wyznaczony przez premiera komisarz. Niewykluczone, że byłby obecny prezydent Rafał Bruski lub któryś z jego współpracowników.