Chinki mimo represji rodzą więcej dzieci niż Polki

W Chinach, gdzie cały czas obowiązuje polityka jednego dziecka, a za jej złamanie grożą wysokie grzywny,  wskaźnik dzietności jest wyższy niż w Polsce.  Niska dzietność  jest zagrożeniem dla przyszłości narodu, a w bliższej perspektywie dla systemu ubezpieczeń społecznych.

W Chinach, gdzie z powodu walki z przeludnieniem wprowadzono politykę jednego dziecka wskaźnik dzietności wynosi 1,6, w Polsce jest to tylko 1,3. Z brytyjskich danych wynika jednak, że Polski będące na emigracji w tym kraju mogą się poszczycić wskaźnikiem 2.13, czyli wyższym o brytyjskiej średniej 2.0. Dlaczego tak jest?

 

Sprawa jest poważna, bo demografia decyduje o zamożności społeczeństw. Większa populacja o przewadze ludzi w wieku przed i produkcyjnym, to większy potencjał do generowania bogactwa. A według prognoz w 2050 roku będzie nas o 4 miliony mniej, czyli zniknie co dziesiąty obywatel – odnosi się do tej sytuacji Mariusz Pawlak Główny Ekonomista Związku Pracodawców i Przedsiębiorców –  Dzisiaj na jednego emeryta przypada trzech pracujących, a za 50 lat będzie to niespełna 1,5 pracującego. Należy zaznaczyć, że zagranicą Polacy nie zasilają rzeszy bezrobotnych, a wprost przeciwnie mają zatrudnienie i w wyniku własnej przedsiębiorczości tworzą nowe miejsca pracy. A więc to jedynie zdrowe gospodarcze otoczenie sprzyja przyrostowi naturalnemu, a nie żadne programy pomocowe zatroskanych polityków.

 

Pawlak daje do zrozumienia, że polityka prowadzona przez ostatnie rządy oparta o ulgi podatkowe, jednorazowe becikowe, czy wprowadzane ostatnio karty dużych rodzin, nie przynosi większych rezultatów. Konieczne jest natomiast ułatwienie prowadzenia działalności gospodarczej, co w Polsce z powodu wysokich kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw nie jest łatwe.

 

Zdaniem Romana Rogalskiego z Nadwiślańskiego Związku Pracodawców ,,Lewiatan”, gdyby do Polski wróciło ponad 2 mln emigrantów zarobkowych, to ZUS nie miał by problemów z brakiem rentowności. T o jest praktycznie jednak nie możliwe, gdyż w Polsce nie ma dla nich pracy.