Zdaniem prof. Roberta Gwiazdowskiego jeżeli Polska ma mieć realną siłę w Parlamencie Europejskim, to PiS powinien z PO jedną frakcję. Patrząc na poziom sporów w Polsce wydawać się to może niemożliwe, ale z punktu widzenia interesów naszego kraju byłoby to bardzo rozsądne rozwiązanie.
W środę obchodzimy 25 rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów, jako święto polskiej demokracji. Wiele osób wątpi jednak w to, że był to sukces i jako przykład podaje poziom sporów politycznych. Być może jest to zatem dobry dzień na podjęcie rozważań na temat ewentualnej koalicji PO i PiS w Parlamencie Europejskim.
Jeżeli europosłowie Prawa i Sprawiedliwości zdecydowaliby się dołączyć do Europejskiej Partii Ludowej – Chrześcijańskiej Demokracji (EPP), która wygrała te wybory, to Polacy byli by w niej największą siłą. PO, PiS i PSL miałby 42 posłów, czyli nasza reprezentacja byłaby większa od niemieckiej CDU kanclerz Angeli Merkel.
Jak pokazują wyniki tych wyborów EPP będzie największą frakcją w Parlamencie Europejskim i to jej reprezentant Jean Claude Juncker ma największe szansę na to, aby zostać Przewodniczącym Komisji Europejskiej.
– Musimy skupić się na obronie i wspieraniu naszych interesów ekonomicznych, tak jak to czynią inne państwa europejskie – tłumaczy na konferencji prasowej prof. Robert Gwiazdowski z Warsaw Enterprise Institute
Zdaniem ekspertów pozycja Polski znacznie by wzrosła, gdyby Polacy stali się największą siłą w zwycięskiej frakcji. Częścią EPP jest węgierska partia Fidesz (12 europosłów) premiera Victora Orbana, który wielokrotnie dawał do zrozumienia, że Polskę traktuje jak szczególnego partnera. W wielu sprawach liczyć byśmy mogli także na wsparcie Rumunów (15 europosłów), którzy jako kraj z dawnego bloku wschodniego borykają się z podobnymi problemami jak Polska (m.in. zagrożenia dla przemysłu płynące z tzw. paktu klimatycznego oraz niemalże identyczne problemy rolnicze).
Wejście PiS do EPP oznaczałoby ponadto zwiększenie przewagi tej frakcji nad lewicowym Postępowym Sojuszem Socjalistów i Demokratów (S&D), który najbardziej optuje za narzuceniem Europie rewolucji światopoglądowej.
W poprzedniej kadencji partia Jarosława Kaczyńskiego współtworzyła wraz z partią premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR). W tej kadencji ta frakcja uzyskała 6% poparcia, czyli nie będzie liczącą się silą w Parlamencie Europejskim.
Budowa silnej pozycji Polski w Europie wymagać będzie przełamania toczącej się w Polsce wojny polsko-polskiej. Warto pamiętać, że częściowo wolne wybory w 1989 roku to wielki sukces Solidarności, tej która podzieliła się już w III Rzeczypospolitej na dwa obozy.