Debata na Zachemie zakończona nieporozumieniem



W środę po południu z kandydatami na prezydenta Bydgoszczy spotkali się przedsiębiorcy funkcjonujący na terenach byłego Zachemu. Zorganizowana przez nich debata spodziewanego efektu nie przyniosła, gdyż wypowiedzi zastępcy prezydenta Grzegorza Dołkowskiego podgrzały tylko atmosferę.

W tym spotkaniu udział wzięli wszyscy kandydaci na prezydentów za wyjątkiem Rafała Bruskiego, który nie mógł w niej wziąć z powodu wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego w Bydgoszczy. Co prawda głowa państwa z Bydgoszczy do Sępólna Krajeńskiego wyjechała około godziny 12, a debata rozpoczęła się po 13, to stanowisko prezydenta reprezentował jego zastępca.

 

Nie była to jednak tradycyjna debata, gdyż zadawane kandydatom pytania przypominały bardziej dyskusję branżową niż wyborczą. Nie mniej jednak poruszane problemy mogą wydawać się poważne. Na terenie Zachemu pracuje nadal około 3 tys. pracowników – największym pracodawcom jest Nitro-Chem. Czują się oni traktowani przez miasto jako pracodawcy gorszej kategorii, niż firmy wprowadzające się do Parku Przemysłowego. Z jednej strony nie mają bowiem zwolnień od podatków, a na dodatek prowadzona przez miasto polityka wodno-ściekowa doprowadzić ma do sytuacji, że koszty pracy im znacznie wzrosną. Część przedsiębiorców już dzisiaj poważnie rozważa przeniesienie biznesu do innej gminy.

 

Z ust zastępcy prezydenta Grzegorza Dołkowskiego nic nowego nie usłyszeli, jedynie sugestię, że są roszczeniowi. Ta wypowiedź została skrytykowana przez niektórych uczestników debaty.