Zaparkowanie w miejscu zabronionym przez znak drogowy B-36 (zakaz zakaz zatrzymywania się) naraża nas na mandat w wysokości 100 zł, jeden punkt karny. Dodatkowo istnieje duże prawdopodobieństwo, że pojazd zostanie odholowany na parking strzeżony na koszt właściciela – to wydatek już rzędu kilkuset złotych. Jak się jednak okazuje kierowcy bydgoskiego magistratu niespecjalnie się tym znakiem przejmują.
W niedzielę przy ulicy Seminaryjnej odbyły się uroczystości związane z 94 rocznicą powrotu do Macierzy, tuż pod pomnikiem Najświętszego Serca Jezusa Chrystusa. Pomnik znajduje się tuż przy zakręcie, gdzie znak B-36 wraz z tabliczką T-25a pokazuje, że zatrzymywanie się jest zabronione. Z tego powodu osoby przybyłe samochodami, w tym także poczet sztandarowy Straży Miejskiej w nieoznakowanym samochodzie, musieli podjechać pod wjazd do szpitala, następnie przejść kilka metrów pieszo.
Kierowca Urzędu Miasta, który przywiózł zastępcę prezydenta na uroczystości Łukasza Niedźwieckiego uznał, że zaparkuje tuż przed znakiem obwieszczającym zakaz zatrzymywania się. Nie zraził się także widokiem pocztu sztandarowego Straży Miejskiej. W końcu ta jednostka pod ratusz jest podległa.
Tylko dlaczego Miasto pobiera wpływy z tytułu mandatów wystawionych przez Straż Miejską, w tym także za złe parkowanie, gdy pracownicy ratusza sami łamią prawo. Na dodatek w czasie publicznych uroczystości.