Pod przewodnictwem Krzysztofa Polasika-Lipińskiego, stowarzyszenie „My bydgoszczanie” oznajmiło dziś podczas konferencji prasowej o swoim wsparciu jednego z komitetów planującego swój udział w nadchodzących wyborach samorządowych. Co prawda nazwy komitetu nie wyartykułowano, ale nie trudno było się domyśleć, że chodzi tu zespół wspierający Konstantego Dombrowicza.
Byłego prezydenta Bydgoszczy nie było na spotkaniu, ale niemal idealnie „reprezentował” go Jerzy Woźniak, onegdaj bliski i „jego” zaufany człowiek w poprzedniej kadencji w ratuszu.
Kogo i co chce dziś zaoferować stowarzyszenie „My bydgoszczanie” ….bydgoszczanom? Oprócz oczywiście kandydata na prezydenta bez legitymacji partyjnej, przede wszystkim cały pakiet obniżek usług komunalnych, w tym czynszów. Warunek tu jest jeden, stowarzyszenie musi wprowadzić do Rady Miasta jak najwięcej swoich kandydatów. To ich zadaniem będzie „odpartyjnienie” służby cywilnej w magistracie.
Niebagatelną rolę odegra tu bezpartyjny prezydent. Jeśli nim będzie wspomniany Konstanty Dombrowicz, to dla potencjalnego wyborcy nad Brdą ten scenariusz wydaje się być albo powtórką z poprzedniego sezonu ratuszowego, albo „Miastem dla pokoleń 2”, czyli nowym serialem w roli głównej tego samego bohatera. Ale tymi szczegółami dziś „My bydgoszczanie” dzielić się dziś nie chcieli. – Za wcześnie, by mówić o konkretach”– puentowali gospodarze konferencji.