W ostatniej publikacji przybliżyliśmy wydarzenia z Bydgoszczy z pierwszych dni II wojny światowej, gdy pierw była nadzieja, że do grodu nad Brdą Niemcy niedojdą, przez dywersję niemiecką wobec wycofujących się polskich wojsk, skończywszy na pojawieniu się pierwszych żołnierzy wermachtu. Wtedy to też zaczął się koszmar bydgoskich Polaków, czemu bliżej przyjrzymy się w tej publikacji.
Do pierwszej publicznej egzekucji doszło 9 września na Starym Rynku, stąd też w tym miejscu znajduje się Pomnik Walki i Męczeństwa, przypominający o tych wydarzeniach. Wiele ofiar to były przypadkowe osoby, wyłapane w czasie organizowanej przez Niemców łapanki. Szacuje się, że do końca 1939 roku zamordowano około 5 tys. mieszkańców Bydgoszczy i powiatu. Bydgoszczanie stanowili około 2 tys. tej grupy ofiar. Staranno się eksterminować głównie inteligencję.
Oficjalnym pretekstem do mordowania Polaków była wytworzona przez propagandę Goebbelsa ,,Krwawa niedziela”, szerzej o tym zagadnieniu w poprzedniej publikacji – W Bydgoszczy nie było żadnej krwawej niedzieli
Dodatkowo w nocy z 9 na 10 miało dojść do polskiej dywersji przeciwko Niemcom, ta wersja nie ma jednak logicznego uzasadnienia, gdyż podejmowani działań dywersyjnych przez Polaków byłoby zwykłym samobójstwem. Nie mniej jednak wspomina o tym w odezwie do mieszkańców gen. Walter Braemer, który informuje, że po incydentach z dnia 9 na 10 września wydał rozkaz rozstrzelania kilku osób.
Do eksterminacji Polacy byli wyłapywani poprzez łapanki, niekiedy też Niemcy wskazywali osoby, z którymi mieli prywatne zatargi. Z relacji świadków wynika, że Niemka skazana za obrazę państwa polskiego w przeszłości wskazała jednego z Polaków, który został zastrzelony na własnym podwórku. Pretekstem do rozstrzelania było nawet posiadanie broni myśliwskiej czy szabli we własnym domu.
W dniu 10 września do kościoła na Szwederowie, gdzie Polacy modlili się w ramach nieszporów weszli niemieccy żołnierze, którzy wytypowali 24 osoby, którym zarzucano zwalczanie dywersji niemieckiej w dniach 3 i 4 września . Wszystkich rozstrzelano.
W czasie łapanki zorganizowanej w dniu 8 września zatrzymany został polski urzędnik Jan Hinzeg, który po wojnie zeznał, że wypuszczano tylko tych, co byli wstanie udowodnić swoje niemieckie obywatelstwo.
Był wśród nas również ks. kanonik Stępczyński, któremu szczególnie ubliżano na dziedzińcu przy wysiadaniu z samochodu – opowiada Hinzeg – Prowadzono nas z koszar ul. Gdańską, przez Plac Teatralny na Stary Rynek. Na ul. Mostowej kazano nam podnieść ręce do góry. Na Starym Rynku pod kościołem pojezuickim rozstawiono nas zarówno w szeregach, jak i w rzędach w dwumetrowej odległości jeden od drugiego, i kazano stać w dalszym ciągu z rękami podniesionymi do góry. Zauważyłem leżące pod murem zwłoki około 10 ludzi. Nie ulegało wątpliwości, że były to ciała rozstrzelanych.
Ostatecznie wszystkich jednak nie rozstrzelano i część osób zwolniono, w tym Jana Hinzega.
W pewnej chwili stojąca obok mnie jakaś kobieta próbowała przedrzeć się przez szpaler żołnierzy niemieckich, została jednak uderzona kolbą karabinu w głowę. Leżącą na ziemi, bito ją i kopano. Zaraz po tym incydencie stanął przed skazańcami oddział żołnierzy niemieckich z karabinami gotowymi do strzału. W tym momencie jeden ze skazańców wspiął się na palce i krzyknął ,,Niech żyje Polska!”. Rozległa się salwa, a ciała skazańców padały bezwładnie na kamienie – opowiada Kazimierz Karczewski w zeznaniach spisanych przez Rajmund Kuczma.
W wyniku masowych egzekucji ginęli bydgoscy samorządowcy m.in. prezydent Leon Barciszewski, któremu zarzucano odpowiedzialność za rzekomą ,,krwawą niedzielę”, co było absurdem, gdyż on w dniach dywersji niemieckiej nie przebywał w Bydgoszczy. Zginął też radny Konrad Fiedler, który przewodniczył straży obywatelskiej.
Z relacji leśnika Henryka Bolcka wynika, że do masowych egzekucji dochodziło niedaleko jego leśniczówki w Tryszczynie. Na podstawie jego zeznań kilka lat temu grupa społeczników nakręciła film dokumentalny pt. ,,Tryszczyn 1939”. Więcej o leśniczym Bolcku oraz możliwość obejrzenia filmu pod linkiem – Tryszczyn skrywa tajemnice straszliwej zbrodni z przed lat
Fragmenty zeznań zaczerpnęliśmy z książki pt. ,,Dywersja niemiecka i zbrodnie hitlerowskie w Bydgoszczy na tle wydarzeń w dniu 3 IX 1939” autorstwa Edwarda Serwańskiego. Koszmar bydgoszczan trwał jednak właściwie do końca wojny, wielu Polaków w tym okresie przebywało w obozach koncentracyjnych, w bardzo trudnych warunkach bytowych.