Radny Sejmiku Adama Banaszak wraz z historykiem Edmundem Mikołajczakiem chcieli w czwartek przekazać przewodniczącemu Rady Miejskiej Inowrocławia wizerunek św. królowej Jadwigi, która od 2008 roku jest patronkom tego kujawskiego miasta. Daru nie przyjął jednak przewodniczący Tomasz Marcinkowski.
Powodem odmowy był fakt trwania kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, w których o mandat europosla z listy Prawa i Sprawiedliwości ubiega się Adam Banaszak. Przewodniczący Marcinkiewicz zaproponował zatem, aby kopię obrazu Marcello Bacciarellego przekazać po jej zakończeniu.
Zapewne naiwne było by wierzenie że radny Banaszak w ten sposób nie chciał zdobyć punktów wyborczych. Znacznie ciężej będzie jednak niezauważenie absurdu w postępowaniu przewodniczącego. Nie wyobrażam bowiem sobie, aby w Bydgoszczy ktokolwiek w ratuszu wzgardził wizerunkiem króla Kazimierza III Wielkiego, niezależnie od tego jaką opcję polityczną by reprezentował darczyńca. Bydgoszcz jest dumna z tego, że została założona przez tego wielkiego władcę, zauważam natomiast, że św. Jadwiga zbytnim kultem się nie cieszy.
Na dodatek ciekaw jestem jak takie zachowanie inowrocławskich władz odbiorą Węgrzy, których kilkunastu przeczytało wczoraj na naszych łamach o tej inicjatywie. Królowa Jadwiga cieszy się dużym kultem na Węgrzech, w stolicy tego kraju – Budapeszcie, w ostatnim czasie odsłonięto poświęcony jej pomnik. Zwyczaje polski powiatowej mogą być dla nich trudne do zrozumienia.
Doceniając jednak troskę o to, aby Urząd Miasta w Inowrocławiu nie był elementem prowadzenia kampanii wyborczej, jako dziennikarz musze zadawać pytania. Czy zastępca prezydenta miasta, który jest liderem jednej z list wyborczych, nie powinien na czas kampanii wziąć bezpłatnego urlopu, co jest zwyczajem powszechnie przyjętym? Jak to wszystko się ma do tego, że jednostka podległa pod ratusz, czyli w pewnym sensie także kandydata Solidarnej Polski, prowadzi za publiczne pieniądze portal informacyjny, w którym pisze się o tych wyborach? Oczywiście więcej pisze się o kandydatach komitetów w pewnym sensie sympatyzujących z władzami miasta, zaś o niektórych wcale.