O ordynacji w kujawsko-pomorskim porozmawiajmy na poważnie



Grafika ze strony PKW

Z powodu spadającej liczby mieszkańców komisarz wyborczy chce zmian w podziale liczby mandatów na poszczególne okręgi – stracić ma Miasto Bydgoszcz na rzecz Torunia wraz z dwoma powiatami. Od pewnego czasu mówi się także o nieproporcjonalnym co do liczby mieszkańców podziale na okręgi w wyborach do Senatu. Warto podjąć rzeczową dyskusję, czy ordynacja wyborcza wewnątrz województwa kujawsko-pomorskiego spełnia swoje zadanie.

 

Rzeczą bezsporną jest, że w ciągu ostatnich 4 lat liczba mieszkańców województwa kujawsko-pomorskiego spadła. Zmniejszyła się także o kilkanaście tysięcy liczba mieszkańców Bydgoszczy, a co za tym idzie nie należy mieć pretensji o to, że w okręgu wyborczym opartym tylko o Miasto Bydgoszcz liczba radnych maleje. Spadek ten spowodowany jest głównie faktem przeprowadzania się bydgoszczan do gmin w powiecie bydgoskim.

 

Toruń zyskuje natomiast, gdyż miasto samo nie tworzy okręgu wyborczego, lecz razem z powiatem toruńskim i chełmińskim. Na terenie tego okręgu zanotowano minimalny wzrost liczby mieszkańców, co przy przeliczniku stosowanym przez Komisarza Wyborczego daje wzrost liczby mandatów o jeden.

 

Dla porównania w okręgu tworzonym przez (powiat bydgoski, nakielski, sępoleński, świecki i tucholski) liczba mieszkańców zrosła o ponad 3 tys. a liczba posiadanych mandatów przez te powiaty nie uległa zmianie. Należy tutaj podkreślić, że powiaty nakielski czy sępoleński notują spadek liczby mieszkańców w ostatnich latach, a co za tym idzie, głównie ten wzrost oparty jest o zwiększenie ludności w powiecie bydgoskim. Co tylko pokazuje, że obecny podział jest niesprawiedliwy.

 

Gdyby teoretycznie bowiem wyłączyć z okręgu nr 2 powiat bydgoski na rzecz okręgu nr 1, tak aby Bydgoszcz tak samo jak Toruń z powiatem tworzyła jeden okręg, to podział mandatów według obecnego przelicznika wyglądał by następująco 7 – dla okręgu nr 1 (Bydgoszcz z powiatem ) oraz 5 – dla okręgu nr 2 (powiaty nakielski, sępoleński, tucholski i świecki).

 

Gdyby jednak rozważyć z racji spadającej liczby mieszkańców liczbę radnych z 33 na 31, to mandat po za Miastem Bydgoszczą stracił by także okręg nr 3 z Grudziądzem i okolicznymi powiatami. Proporcję w samorządzie wojewódzkim by się zbytnio jednak nie zmieniły, stąd też z mojego punktu widzenia było by to najrozsądniejsze rozwiązanie. Przy tym przeliczniku wzrost liczby mieszkańców około 200 dla okręgu nr 4 (Toruń z powiatami) nic by nie zmieniał.

 

Senat i sprawiedliwość według JOW

W naszym regionie wątpliwości budzi także podział na okręgi wyborcze do Senatu. Bowiem największy okręg nr 9 (Bydgoszcz wraz z powiatami: bydgoskim, sępoleńskim, tucholskim i świeckim) liczył 484 tys. wyborców. Pozostałe 4 z województwa kujawsko-pomorskiego nie przekroczyły natomiast nawet 350 tys. wyborców. Najmniejszy okręg leżący po wschodniej części Wisły (nr 13) liczył zaledwie 297 tys. wyborców, czyli o prawie 40% mniej niż okręg nr 9. Gdy przeliczymy liczbę mieszkańców na jednego senatora, to okaże się ona bardzo niekorzystna dla nas.

 

W opracowaniu pt. ,,Zasada równości oraz problematyka reprezentatywności w wyborach do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej” – przygotowanym przez Biuro Analiz i Dokumentacji działającym w ramach Senatu prowadzone są rozważania dotyczące właśnie nierównomiernej reprezentatywności oraz próba oceny funkcjonowania jednomandatowych okręgów wyborczych.

 

Wprowadzenie JOW miało dać szansę kandydatom niezależnym, gdy w praktyce okazało się, że kandydaci niezwiązani z żądną z dużych partii (PO, PiS, SLD i PSL) zdobyli łącznie 4 mandaty na 100. Ponadto aż 63 mandaty zdobyła Platforma Obywatelska.

 

Z wyliczeń prof. dr hab. Stanisława Gebethera, gdyby zastosować metodę podziału mandatów francuskiego matematyka Sainte-Lague (bardziej promująca mniejsze komitety niż metoda d’Honta), gdzie województwa stanowiły by okręgi wielomandatowe to liczba mandatów senatorskich PO spadła by do 38, a 15 zdobyli by kandydaci niezależni, w tym Roman Jasiakiewicz.

 

W kujawsko-pomorskim PO zamiast 5 mandatów uzyskało by przy tym przeliczniku tylko 2 dla Andrzeja Kobiaka i Jana Rulewskiego (ten pierwszy zdobyłby go bez problemu z racji startowania z największego okręgu), PiS zyskał by 1 mandat dla bydgoskiego radnego Marka Gralika, po za Jasiakiewiczem senatorem została by także kandydatka SLD z okręgu inowrocławskiego Urszula Iwicka. Na tej liście nie ma nazwisk kandydatów z okręgów we wschodniej części województwa, gdzie okręgi są mniej liczne uzyskali słabsze wyniki od polityków z zachodniej części Wisły. Oczywiście ten ostatni akapit należy traktować jako rozważania czysto teoretyczne, gdyż właściwe zastosowanie metody Sainte-Lague wymagało by potraktowania całego województwa jako jeden okręg, a nie pięć mniejszych.

 

I być może z punktu najbliższych wyborów do Senatu było by to w kujawsko-pomorskim najuczciwsze rozwiązanie, gdyż polityk chcąc zostać senatorem musiałby zabiegać o poparcie wszystkich mieszkańców województwa.