Nominacja radnej Elżbiety Rusielewicz na stanowisko zastępcy prezydenta to przede wszystkim ważny sygnał dla środowisk skupionych wokół Metropolii Bydgoskiej i TMMB od prezydenta Rafała Bruskiego. Sygnał, że te środowiska nie będą jak partnerzy traktowani przez ratusz.
W dniu 26 czerwca ubiegłego roku odbyła się sesja Rady Miasta Bydgoszczy, gdzie radni debatowali nad projektem zorganizowania wspólnych badań przez Bydgoszcz, Nakło, Kowalewo Pomorskie i Toruń, które pozwoliłby określić naturalne powiązania funkcjonalne jakie występują pomiędzy samorządami i pozwolić utworzyć ZIT w najbardziej racjonalnej wersji. Ostatecznie decyzje w tej sprawie zapadły w gabinecie wicepremier Bieńkowskiej w Warszawie, za nim wyniki badań zostały opublikowane.
Gdy z mównicy swoimi obawami dzielił się przedstawiciel Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska w korytarzu dość głośno swoje oburzenie tym wystąpieniem wyrażała radna Elżbieta Rusielewicz z której ust padły słowa – Tego się nie da słuchać co ten człowiek wygaduje, że nikt nie odbierze mu głosu.
Bezpośrednio odebrania głosu przedstawicielowi tej organizacji Rusielewicz oczekiwała 2 tygodnie temu gdy w posiedzeniu komisji poprzedzającej sesję, na której radni przyjęli ostateczne porozumienie w sprawie ZIT, uczestniczył prezes SMB Piotr Cyprys. Radna dość mocno oburzała się jego wystąpieniami i oczekiwała od przewodniczącego Jacka Bukowskiego odebrania mu głosu.
Wczoraj, gdy prezydent ogłosił Elżbietę Rusilewicz zastępcą prezydenta, zapowiadała ona podjęcie bliższej współpracy z organizacjami pozarządowymi. Tylko czy jako radna nie spaliła sobie już mostów do takiej współpracy?