Partia ważniejsza od TMMB



Od prawie pięciu lat jestem członkiem Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy. Najstarszej organizacji społecznej w Bydgoszczy i chyba pierwszej tego typu na ziemiach dzisiejszej Polski, co świadczy na pewno o jej prestiżu. Dla mnie przynależność do TMMB to przede wszystkim zobowiązanie, aby interes Bydgoszczy stawiać ponad inne. Stąd też mam prawo czuć się zażenowany, że część członków oraz osób utożsamiających się z tą organizacją, zagłosowało za przyjęciem dla naszego miasta niekorzystnego porozumienia w sprawie Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, na pierwszym miejscu stawiając interes – Platformy Obywatelskiej.

 

W sprawie ZIT towarzystwo od samego początku miało jasne stanowisko. Patrząc obiektywnie, to w środowisku TMMB narodziła się idea metropolii bydgoskiej z miastem centralnym Bydgoszczą, za nim część działaczy towarzystwa zdecydowało się założyć stowarzyszenie, które za swój główny cel funkcjonowania postawiło dążenie do wprowadzenia tej koncepcji w życie.

 

Prezes TMMB Jerzy Derenda koncepcje tworzenia ZIT-u bydgosko-toruńskiego krytykował wiele razy, także w tygodniu poprzedzającym głosowanie Zarząd TMMB przyjął stosowną uchwałę. Osoba reprezentująca Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska w debacie na sesji Rady Miasta prof. Dariusz Markowski, jest także jednym z członków zarządu towarzystwa. Apelował on wówczas do swoich kolegów o to, aby pozwolili Bydgoszczy samej decydować.

 

W czasie tego głosowania w Platformie Obywatelskiej obowiązywała dyscyplina klubowa, co nikogo nie powinno dziwić, gdyż odrzucenie treści tego porozumienia mogło oznaczać kompromitację rządu Donalda Tuska przed Komisją Europejską, który bez woli Bydgoszczy odgórnie próbuje tworzyć metropolię bydgosko-toruńską.

 

W głosowaniu dla: Bogny Blachowskiej-Wojciechowskiej, Lecha Zagłoby-Zyglera, Janusza Czwojdy ważniejszy okazał się interes partii. Widocznie zatem inaczej podchodzą do swojej przynależności do TMMB niż ja.

 

Przeciwko głosował natomiast związany z towarzystwem radny niezrzeszony Stefan Pastuszewski, który jednak od zawsze był przeciwnikiem metropolii dwurdzeniowej.