Podsłuchane fragmenty rozmowy Radosława Sikorskiego z Janem Vincentem Rostowskim są dzisiaj jednym z częściej komentowanych tematów. Rostowski w tej sprawie złożył już zawiadomienie do prokuratury, obaj politycy nie kryją rozgoryczenia, że podsłuchano ich prywatną rozmowę. Problem jednak w tym, że odbyła się ona na koszt podatnika.
W czasie rozmowy opublikowanej przez tygodnik ,,Wprost” Sikorski miał stwierdzić, że sojusz ze Stanami Zjednoczonymi nie zabezpiecza Polski, proponować Rostowskiemu objęcie ambasady w Paryżu. Rozmawiano także o poparciu Rostowskiego w wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz o tym jak zaszkodzić opozycji.
Sikorski przyjął retorykę, że został ofiarą zorganizowanej grupy przestępczej dążącej do obalenia rządu. Nie krył także oburzenia z faktu podsłuchiwania jego prywatnej rozmowy.
Gazeta Wyborcza ustaliła, że za tą kolację zapłaciło Ministerstwo Spraw Zagranicznych rachunek w wysokości 1352,25 zł.
Sikorski z Rostowskim wypili szampana, drogie wino Pomerol, zjedli zupkę z dyni, polędwicę wołową, foie gras i comber z królika. Na zakończeni kolacji wypili dwa kieliszki Porto.