Radni postawieni pod ściana zdecydowali się na wspólną promocję z Toruniem



Schemat dość już znany w Bydgoszczy. Prezydent przedstawia radnym projekt współpracy z Toruniem przy tym informując, że jeżeli nie przyjmą uchwały w takim kształcie to Bydgoszcz straci pieniądze. Radni opozycji odpowiadają, że to jawny szantaż, ale uchwałę przyjąć muszą.

 

,,Invest In BiT City” to inicjatywa wspólnej promocji konurbacji bydgosko-toruńskiej. Oba z miast mają wyłożyć po 100 tys. zł, taką samą kwotę dołoży marszałek i wszyscy liczą, że Unia Europejska da grant w wysokości 1,7 mln zł. Wszystko było już ustalone przed sesją, Urząd Marszałkowski złożył już nawet wniosek o dotacje, bydgoscy radni mieli tylko zaakceptować, ale nic nie zmieniać, bo na to jest za późno.

O samym projekcie za dużo jednak nikt w Bydgoszczy nie wiedział. W poniedziałek obradowała merytoryczna komisja Promocji i Współpracy z Zagranicą, na której tego projektu nawet nie poruszyli, za to radni PO zachwycali się zakończoną imprezą ,,Ster na Bydgoszcz”.

 

W czasie dyskusji już na sesji Rady Miasta Bydgoszczy radny Marek Gralik uznał, że konurbacja to jest złe słowo i należy zmienić zapis na ,,obszar bydgosko-toruński” i rozpoczęła się wrzawa, bo zaczęto grozić radnych, że nawet tak mała zmiana będzie kosztować utratą pieniędzy z Unii Europejskiej.. Radni zastanawiali się dlaczego Bydgoszcz musi być przy takim projekcie na łasce Torunia.

 

– Bydgoszcz sama nie jest wstanie się zaliczyć nawet do II ligi. Bez Torunia nigdy nie będziemy w I lidze – mówił zastępca prezydenta Grzegorz Dołkowski. Prezydenta Bruskiego w tym momencie na sali nie było.

 

– Jestem zdumiony pana opinią na temat ósmego co do wielkości miasta w Polsce – zareagował dość zniesmaczony tą wypowiedzią zastępcy prezydent przewodniczący Rady Miasta Bydgoszcz y Roman Jasiakiewicz – Formuła konurbacji jest dla Bydgoszczy nie do przyjęcia. Nasze doświadczenia z tej współpracy z Toruniem są tacy, że my możemy pracować na ich sukces, ale my z tego nic w drugą stronę nie otrzymamy.

 

Nowy przewodniczący klubu radnych PiS Marek Gralik nie krył z kolei oburzenia formułą procedowania tego punktu – Radni nie lubią być szantażowani, gdy mówi się, że albo coś przyjmą, albo pieniądze przepadną.

 

Gralik się pytał przy tym, dlaczego gdy trwała koncepcja programu promocyjnego ,,Invest In BiT City” nikt nie zadbał o interes Bydgoszczy – Gdzie był wtedy prezydent i nasi przedstawiciele w zarządzie województwa?