Rehabilitacyjna rewolucja budzi emocje



Przed tygodniem w Sejmie interweniował w tej sprawie poseł Tomasz Latos, swój niepokój wyrażają bydgoscy radni oraz samorządowcy z powiatu sępoleńskiego, w przyszłym tygodniu zaplanowano także pikietę pod bydgoską siedzibą NFZ. Sprawa dotyczy mniejszej liczby kontraktów w Bydgoszczy i powiecie sępoleńskim na prowadzenie rehabilitacji. NFZ uważa jednak, że w rezultacie dostęp do tych świadczeń będzie większy niż do tej pory.

Rzecznik prasowy NFZ w Bydgoszczy Jan Raszeja wyjaśnia nam, że województwo dysponuje podobnymi środkami na prowadzenie rehabilitacji niż przed rokiem. Na chwilę obecną zakontraktowano o 2 podmioty mniej niż w drugim półroczu 2013 roku, ale przygotowano już konkursy uzupełniające, zatem w efekcie ma być większa liczba placówek prowadzących rehabilitację w kujawsko-pomorskim.

 

Raszeja tłumaczy, że po przeanalizowaniu dostępności usług rehabilitacyjnych na 10 tys. mieszkańców uznano, że o ile w dużych miastach wyglądało to nienajgorzej, to już w mniejszych gminach ten dostęp był znacznie gorszy, a niekiedy nawet bardzo zły. Stąd też zdecydowano się zwiększyć kontrakty w regionie kosztem dużych miast.

 

Z tego powodu w Bydgoszczy ubyło aż 7 kontraktów na rehabilitację, co jest przyczyną podnoszonego niezadowolenia.

 

Narodowy Fundusz Zdrowia chciał jednak przede wszystkim wyrównać proporcję i zwiększyć dostępność do rehabilitacji kardiologicznej oraz neurologicznej, która do tej pory była niedoszacowana.

 

W rozmowie z nami Jan Raszewa poinformował, że jeden z kontaktów uzupełniających będzie dotyczył m.in. kontraktu na bydgoskich Wyżynach.