O godzinie 13 zbierać podpisy poparcia pod listą Platformy Obywatelskiej wyszedł Jan Vincent Rostowski wraz z senatorem Andrzejem Kobiakiem i jego współpracownikami. Bydgoszczanie zbytnio podpisywać jednak nie chcieli, stąd też akcje przerwano po kilkunastu minutach. Były wicepremier nie czuje się także odpowiedzialny za upadek Zachemu.
Welcome w Bydgoszczu – transparentem z takim napisem przywitała młodzieżówka Twojego Ruchu byłego ministra finansów, który do tej inicjatywy młodych podchodził z dystansem i uśmiechem.
Pytany przez dziennikarkę telewizji o plany związkowców z Solidarnosci, którzy planują robić mu negatywną kampanie bronił swojej inicjatywy wprowadzenia elastycznego czasu pracy, gdyż w jego opinii dzięki niej spadać będzie bezrobocie w Polsce.
Zarzuty NSZZ Solidarność wobec Rostowskiego dotyczyły jednak zupełnie czego innego, a dokładniej nie podjęcia decyzji, która mogła by uratować Zachem, o czym mówiła audycji Radia PIK przewodniczący Leszek Walczak. Gdy udało nam się w końcu zadać mu stosowne pytanie dał do zrozumienia, że nie wie zbytnio o co chodzi – Wie pan nie wszystko co mówią w radiu musi być prawdą.
Mimo, iż ta kwestia w dyskusji publicznej pojawiała się kilkukrotnie w ostatnim czasie Rostowski nie był wstanie się do niej odnieść – No bądźmy poważni – apelował do nas.
Przewodniczący Walczak miał na myśli kompromis jaki wypracowano 22 lutego 2012 roku na posiedzeniu Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego, gdzie prezydium reprezentowane między innymi przez Wojewodę i przedstawiciela Ministerstwa Gospodarki Państwa zaapelowało do ministra finansów o zniesienie zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej obniżenie akcyzy dla przedsiębiorstw energochłonnych. Z racji, iż w Polsce była ona wyższa od innych krajów UE, wpływało to na niższą konkurencyjność polskich przedsiębiorstw.
– Były minister finansów ma krótką pamięć i nie pamięta co robił i jakie skutki miały jego decyzje – odnosi się do amnezji ministra Jana Vincenta Rostowskiego Leszek Walczak – Jego jednoosobowe decyzje doprowadziły do likwidacji tysięcy miejsc pracy, jest on jednym z grabarzy polskiego przemysłu.
Jak informuje nas przewodniczący Solidarności, rocznie Zachem musiał płacić około 50 mln zł tego podatku.
Związkowcy zamierzają włączyć się aktywnie w kampanie wyborczą, aby uświadomić mieszkańców regionu o zasługach kandydata Platformy Obywatelskiej.
I bez tych działań były wicepremier nie cieszy się zbytnią sympatią bydgoszczan, gdyż większość przechodniów proszonych przez Rostowskiego o poparcie dla jego komitetu wyborczego, traktowało polityka z dużym lekceważeniem.