Politycy SLD zarzucają prezydentowi Rafałowi Bruskiemu, że miasto nie ma przygotowanych projektów pod rozdanie unijne 2014-2020, co w rezultacie może doprowadzić do sytuacji, że bydgoskie koncepcje będą przegrywać z toruńskimi.
Radna Sejmiku Elżbieta Krzyżanowska na dzisiejszej konferencji prasowej podkreślała, że Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju będzie w ramach Kontraktu Terytorialnego w pierwszym rzędzie realizować projekty przygotowane. I w tym jest zdaniem byłego posła Grzegorza Gruszki problem Bydgoszczy, gdyż ich nie posiadamy. Gruszka zarzuca prezydentowi Bruskiemu, że przez 4 lata urzędowania nie był wstanie stworzyć żadnego dużego projektu, a wnioski do Kontraktu Terytorialnego są na etapie koncepcji.
Przykładem błędów prezydenta Bruskiego mają być Młyny Rothera, gdzie miasto zmieniło niedawno koncepcje ich wykorzystania – W normalnym mieście jak się coś kupuje, to się ma pomysł na zagospodarowanie tego. U nas prezydent kupił młyny i zastanawia się co z nimi zrobić – wyjaśniał Gruszka. Z kolei radna Krzyżanowska nie kryła swojego rozczarowania brakiem wsparcia władz Bydgoszczy dla zadań związanych z rozwojem bydgoskich uczelni wyższych.
Na zakończenie kandydat na radnego Tomasz Puławski przedstawił dane, z których wynika, że w ostatniej perspektywie Bydgoszcz otrzymała na mieszkańca mniej pieniędzy od Torunia.
Do zarzutów SLD próbowali się odnieść na konferencji prasowej radni Platformy Obywatelskiej Monika Matowska i Michał Sztybel. Niestety radna Matowska, która zarządza biurem poselskim nowej minister spraw wewnętrznych, zaprezentowała bardziej brak elementarnej wiedzy o funkcjonowaniu samorządu, niż próbę rzeczowego odnoszenia się do zarzutów. Radnej Krzyżanowskiej zarzuciła współodpowiedzialność za nierówny podział środków. Ta wypowiedź była na tyle absurdalna, że trzeba było jej wyjaśnić, że Sejmik nie odpowiada za podział środków, lecz w całości dzieli je marszałek województwa, a tę funkcję od 8 lat pełni Piotr Całbecki, z partii na tle logotypu którego występowała młoda radna.
Sytuacje próbował ratować radny Sztybel, który tłumaczyć, że budowa spalarni jest liczona jako projekt bydgosko-toruński, choć będzie ona własnością w całości spółki miejskiej, stąd też kalkulacja dotycząca środków unijnych przyznanych na mieszkańca, nie jest do końca dokładna. Ponadto wyjaśniał, że miasto przy tworzeniu projektów chce być elastyczne, gdyż obecnie nie jest do końca znana polityka Unii Europejskiej i nie wiadomo na jakie zadania będzie można liczyć na dofinansowanie.