Lider listy Platformy Obywatelskiej w okręgu kujawsko-pomorskim ma szkodzić notowaniom wyborczym partii w całej kampanii – tak przynajmniej uważa ,,Nasz Dziennik”, który powołuje się na anonimowych polityków PO.
Jest symbolem błędów w polityce gospodarczej popełnionych przez rząd Donalda Tuska. I to nam psuje kampanię – czytamy w Naszym Dzienniku. Kampanie wyborczą w województwie kujawsko pomorskim Jan Vincent Rostowski także rozpoczął od bolesnej wpadki, gdy nie potrafił odmienić poprawnie nazwać największego miasta w tym okręgu. Słynne ,,Bydgoszczu” za Rostowskim ciągnie się do dzisiaj, internauci nie zostawiają po nim suchej nitki, że już na nikim specjalnie większego wrażenia nie robią błędy przy nazewnictwie innych miast.
Także liderka listy Europy Plus Kazimiera Szczuka w swoim żartobliwym spocie odmieniając Toruń i Bydgoszcz przez przypadki drwi sobie z Jana Vincenta Rostowskiego.
Kandydat PO dość negatywnie jest oceniany ponadto przez lokalnych dziennikarzy. Nerwowe reakcje na pytania dotyczące gospodarki – z takim zachowaniem nie tylko spotkała się na nasza redakcja, ale także jak wynika z publikacji prasowych, Rostowski nie zrobił za dobrego wrażenia na innych lokalnych mediach.
Nic więc dziwnego, że nie cieszy się on zbyt dużym poparciem w kujawsko-pomorskiej PO. Według sondażu autorstwa Marcina Palade duże szanse na odebranie mandatu Rostowskiemu ma pływaczka Otylia Jędrzejczak, która kandyduje z drugiej lokaty. Wpadki byłego wicepremiera sprawiają, że w bydgoskich strukturach pojawia się nadzieja, że reelekcję wywalczyć może kandydujący z trzeciego miejsca Tadeusz Zwiefka.