Tak Bydgoszcz promowała się przez sport



W ostatnich dniach sposób promowania się miasta przez sport spotyka się z dość ostrą krytyką. Chodzi przede wszystkim o wpadkę ze spotem promującym ,,Tour de Pologne”, w którym pominięto Bydgoszcz, choć budżet Bydgoszczy dołożył kilkaset tysięcy do tej imprezy. To tak naprawdę jest jednak niczym, od tego jaką antypromocję Bydgoszczy przy przyzwoleniu prezydenta potrafi robić strona internetowa klubu WKS Zawisza Bydgoszcz S.A.

Oficjalny serwis internetowy tego klubu w pewnym sensie jest wizytówką miasta. Nic więc dziwnego, że w umowach z tym podmiotem ratusz wymaga publikacji na stronie głównej loga miasta. Poziome ekscentryzmu przy prowadzeniu tej strony władze klubu dorównują jednak najbardziej skrajnym politykom.

 

Swego czasu na stronie internetowej klubu pojawił się amatorski baner reklamujący usługi fryzjerskie u jednego z sędziów piłkarskich. Wszyscy zrozumieli, że był to element porachunków właściciela klubu z tym arbitrem. O sprawie mówiła całą Polska, niekoniecznie z punktu widzenia korzystnego dla Bydgoszczy.

 

Klub za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej prowadził także wojnę z kibicami. Pewnego dnia zamiast strony klubowej wyświetlał się zrzut komentarzy z jednego z portali. Komentarze były oczywiście korzystne dla właściciela klubu Radosława Osucha. O zespole przeczytać tego dnia już nie można było, tak samo znaleźć loga miasta. Choć może to i dobrze, bo korzyści wizerunkowych to Bydgoszczy nie przynosiło.

 

Tak Bydgoszcz wydaje miliony złotych na promocję.

 

To wszystko dzieje się nie za kilkaset tysięcy złotych, ale kilka milionów złotych rocznie. Prezydentowi Rafałowi Bruskiemu jednak raczej to nie przeszkadza.