Dr Andrzej Bogucki w liście napisanym do naszej redakcji obnaża politykę śmieciową Polski i Bydgoszczy, podając przykład ze swojego osiedla, które w momencie, gdy my świętujemy majowy weekend – tonie w śmieciach.
Toniemy w śmieciach tak jest co tydzień przy śmietniku przy ul. Roja 3. Osiedle Tatrzańskie posiada wokół piękne tereny, gdzie jest cudowna zieleń i kwiecie, są zadbane i pomalowane estetycznie bloki. A tu ciągle nieuporządkowany śmietnik „pasujący jak pięść do nosa” – pisze do nas dr Andrzej Bogucki –Polska ma „poważną” politykę śmieciową, tylko czy z tego powodu cieszyć się czy płakać. Słabość organizacyjna naszego państwa i samorządów sięgnęła dna śmietnika. Społeczność dzisiejszej Polski nawet nie umie zorganizować sprzątania śmieci, a co dopiero mówić o zorganizowaniu polityki np. zdrowotnej czy obronnej naszego państwa. Niby jest „wspaniałe” prawo uchwalone przez parlament, ogłaszane i realizowane różne programy, przetargi samorządowców są „na wysokim poziomie”, powinno być czyściutko jak „drzewniej” na salonach bywało. Wszystko w oczach urzędników jest cacy, których przerost zatrudnienia nigdy nie sięgnął w dziejach Rzeczpospolitej tak zawrotnej liczby, wszystko jest ok. To nic, że media, radio, telewizja i prasa ciągle, i bardzo dobrze, drążą temat śmieci.
Gdzie jest policja, straż miejska tak chętna do karania kierowców za złe parkowanie. Służby porządkowe utrzymywane przez podatników codziennie się przemieszczają obok tego śmietnika. Zapewne stróże prawa mają kłopoty ze wzrokiem ponieważ nie widzą brudu, syfu, stert śmieci, gratów i zagrożenia epidemio biologicznego mieszkańców dzielnicy. Sanepid też śpi i błogo przymyka oczy ze znużenia. Administracja też nie widzi napisów nabazgranych kilkanaście lat temu. Też nie widzą przy ul. Roja 3, płotu pomalowanego kilkanaście lat temu na kolor brązowy nijak nie pasujący do pięknie pomalowanych bloków. Zapewne odpowiedzialni za czystość w bydgoskim Fordonie osoby nie uczęszczały na lekcje z plastyki i estetyki.
Służby porządkowe zamiast nakładania rygorystycznych mandatów i grzywien na firmy obsługujące i na zarządców śmietników udają, że nic się złego nie dzieje. Ważne, że mundurki błyszczą i ręce i głowa mają spokój. Wypłaty, odprawy, nagrody i tak wszyscy muszą otrzymać.
Wtórują im też bezradni prezesi i rady osiedli i spółdzielni. To nie jest tylko ich wina. To duża część samych mieszkańców tej części osiedla nie dba o porządek. Stada brudasów, bałaganiarzy i niedbaluchów, którzy zamiast segregować śmieci i wrzucać je do pojemników porzucają je wokół śmietnika. Same śmieci to nic, wyrzucane są różne „klamoty”, wersalki, szafy, lodówki, telewizory, gary, półki i inne złomy, które zalegają przez cały tydzień, aż administracja je sprzątnie by można znowu ponownie wyrzucać wszystko jak się da. Nic dziwnego, duża część mieszkańców osiedla stała się dopiero nie dawno mieszkańcami miasta nad Brdą i Wisłą.
Mieszkańcy starają się zamykać na klucz śmietniki. Przez to zmorą są „poszukiwacze skarbów” w śmietnikach, „puszkarze” i inni kolekcjonerzy, zbieracze makulatury i złomu, włamujący się do śmietników, grzebiący w śmieciach i rozrzucający dookoła rozerwane plastikowe worki. Ci osobnicy na złość zapychają zamki patentowe, następuje wtedy blokada bramy do śmietnika, a wtedy mieszkańcy są zmuszeni do wyrzucenia swoich śmieci obok pojemników. Nic dziwnego, że są zapychane zamki przez szpilki, zapałki, klej czy inne wynalazki. Bez pomyślunku administracja założyła zamki patentowe, zamiast zwykłych zamków, których nie można blokować.
Obok śmietnika spacerują mamy z dziećmi, babcie z wnuczkami w wózeczkach, na dodatek dokarmiające biedne gołąbki chlebkiem, który został w nadmiarze zakupiony. Karmiąc wespół z malcami wyrzuconym chlebkiem gołąbki, wrony i gawrony, roznoszące liczne bakterie. Mamy, bacie, tatusiowie i dziadkowie są przecież usprawiedliwieni. Nauczono ich w szkołach słów Cypriana Kamila Norwida: „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie Dla darów Nieba…. Tęskno mi, Panie…”. To też chlebka nie wyrzucają niektórzy. Problemu składania odpadów, w tym starej żywności, dotychczas w Polsce nie uporządkowano.
Popatrzcie jak w miastach niemieckich zadbane są śmietniki. Wszystkie prawie są otoczone i zamaskowane posadzoną zadbaną zielenią, drzewkami, ozdobnymi krzakami czy trawką. Tu muszę jednak zaznaczyć, że np. na osiedlu Bajka w Fordonie śmietniki otoczone są zielenią i prawie są niewidoczne dla odwiedzających to osiedle. Może prezes FSM ogłosi konkurs na najlepiej zadbane śmietniki w Fordonie, przy okazji pokazując te zaniedbane.
Proponuję zorganizować prostą akcję edukacyjną dla mieszkańców dotyczącą przekazania wiedzy na temat do czego służy śmietnik w mieście czy osiedlu, jakie są koszty utrzymania śmietnika, jak się segreguje śmieci, jak się na co dzień obsługuje śmietnik. O gustach podobno się nie dyskutuje. Jednak jestem innego zdania, koniecznie trzeba edukować mieszkańców wspólnot na każdym poziomie nauczania i wychowania. Należy programowo mówić i uczyć co to recykling, ochrona środowiska naturalnego i otoczenia wspólnego zamieszkania tysięcy osób, estetyka, dobry smak i gust. Takie zadane tematy powinny być nie tylko dzieciom i wnuczkom ale rodzicom i dziadkom, z których przykład biorą ich kochane pociechy. Naukami powinno się też objąć szczególnie dorosłych mieszkańców i urzędników za ten stan rzeczy odpowiedzialnych.
Wszystkie powyższe słowa napisałem w dobrej wierze, ponieważ jestem przekonany, że na pewno czystość jest bardzo bliska większości mieszkańców nowego Fordonu.
Śmieci nie są jednak tylko zmorą osiedla Tatrzańskiego. Wystarczy bowiem udać się do lasu, chociażby w okolicach Osowej Góry, aby natrafić na liczne dzikie wysypiska.